Producenci sprzętu audio coraz częściej przywiązują uwagę do niebanalnego wyglądu swoich urządzeń. W tym celu zapraszają do współpracy projektantów, którzy tworzą przemyślane pod kątem wzorniczym oraz funkcjonalnym "dzieła sztuki". Autorem tego projektu jest doświadczony Paul Schenkel. Efekty wizualne tych działań są wręcz spektakularne. Proszę tylko spojrzeć na zdjęcia opisywanego poniżej systemu Meander. Czy nie mamy tu do czynienia z przykładem dzieła sztuki użytkowej? Łączenie pozornie niepasujących stylów i elementów, interdyscyplinarność, funkcjonalizm i estetyka, innowacyjność – system duńskiej marki Davone spełnia wszystkie najważniejsze kryteria określające współczesne dzieło sztuki.
Budowa
Jak łatwo się domyślić, nazwa Meander odnosi się do niecodziennej formy kolumny głośnikowej (a właściwie systemu muzycznego) mającej postać ściętego stożka z "kolistymi zakrętami". Elegancką, sztywną obudowę mogącą kojarzyć się z modnym stylem retro wykonano z dziewięciu warstw sklejki, umożliwiając wybór jednej z dwóch wersji forniru o cięciu ćwiartkowym: lakierowanego orzecha lub olejowanego dębu. Całość posadowiona na ciężkiej, stabilnej, metalowej stopie wygląda znakomicie – bez problemu wpasuje się we wnętrza, w których przeszłość efektownie wtapia się w teraźniejszość. Krótko mówiąc, Meander to bardzo ładny i solidny kawałek "mebla z duszą".
Pod meandrującą maskownicą (której, o czym informuje instrukcja, lepiej nie zdejmować, bo założenie jej z powrotem bez zakładek w tkaninie nie jest łatwe) znajdują się dwie jednocalowe kopułki wysokotonowe z anodyzowanego aluminium oraz dwa siedmiocalowe przetworniki nisko-średniotonowe (z przodu) w układzie symetrycznym, co sprzyja stereofonii. Membrany wooferów wykonano z mieszanki włókien zapewniającej odpowiednią sztywność, tłumienie i gęstość. Każdy z głośników jest zasilany przez oddzielny wzmacniacz pracujący w klasie D (łączna moc wynosi 200W).
Ponadto zastosowano przetwornik cyfrowo-analogowy Burr Brown oraz procesor DSP, który w czasie rzeczywistym dokonuje korekcji akustyki pomieszczenia. Możliwe jest także wprowadzenie własnych ustawień EQ, do czego należy wykorzystać odpowiednią aplikację (po więcej informacji skontaktuj się z lokalnym dealerem lub producentem). Minimalistyczne podejście producenta do kwestii wyposażenia swojego systemu przejawia się także w braku jakichkolwiek przycisków kontrolnych/sterujących. Nawet diodę informującą o statusie połączenia z siecią schowano za maskownicą.
Dzięki implementacji technologii Bluetooth, Wi-Fi, Chromecast, DLNA i Apple AirPlay2 muzykę na Meandra można przesyłać zarówno bezpośrednio z aplikacji muzycznych typu Spotify czy TIDAL, jak i z NAS-a lub serwera muzycznego – wystarczy aplikacja typu BubbleUPnP albo mconnect; konfigurację i podłączenie do domowej sieci umożliwia z kolei Google Home). Ponadto Meander bezproblemowo współpracuje z Roonem (w taki sposób korzystałem z niego podczas testu) i jest gotowy na stworzenie systemu multiroom z urządzeniami praktycznie każdego producenta, np. B&O czy Bose.
Jakość brzmienia
W instrukcji obsługi sporo miejsca poświęcono temu, w jaki sposób Meander wykorzystuje odbicia dźwięku od ścian, podłogi oraz sufitu, jak również optymalnemu ustawieniu systemu w pomieszczeniu odsłuchowym (odpowiednia odległość od elementów tłumiących, takich jak np. zasłony, dywany czy kanapy). Podkreślono przy tym rolę zaawansowanej technologii korekcji pomieszczenia, która dostosowuje niskie tony do najbliższego otoczenia.
Nawet wciśnięty niedbale w kąt, Meander odtwarza bas w sposób prawidłowy, tj. całkiem zwarty i kontrolowany.
Wspominam o tym nie bez powodu – bas Meandra jest, jak na system all-in-one, bardzo udany. Nie ma zbyt wiele wspólnego z tzw. basem subwooferowym, tj. jednostajnym, mało zróżnicowanym, zwalistym i niedokładnym, który zachowuje swój charakter niezależnie od ustawienia głośnika. Nawet wciśnięty niedbale w kąt, Meander odtwarza bas w sposób prawidłowy, tj. całkiem zwarty i kontrolowany. Niskie tony są treściwe, soczyste i głębokie (specyfikacja producenta dotycząca dolnej granicy pasma nie wydaje się przesadzona), a jednocześnie wystarczająco szybkie, dynamiczne i swobodne. W efekcie zamiast niekontrolowanej lawiny, "bumienia" i snucia się po podłodze niskie składowe wybrzmiewają względnie czysto i krótko. Jedynie w "tłustych" nagraniach (jak np. "My Mood Is You" Freddy'ego Cole'a) bas może wydać się trochę niesforny i zanadto wyeksponowany.
System Davone rzetelnie oddaje także barwę głosów oraz instrumentów. Wprawdzie słuchany cicho niekiedy prezentuje wokale z lekko nosowym zabarwieniem, ale wystarczy zwiększyć głośność, by efekt ten niemal całkowicie zniknął. Bywa jednak, że wysoki poziom głośności objawia się większą ilością sybilantów, co ma związek z krzepką górą pasma (tak było np. z płytą "Clique!" Patricii Barber), acz w większości wypadków nie powinno to stanowić problemu – brzmienie muzyki rozrywkowej na ogół jest przyjemne i dobrze wypełnione, co równoważy nieco swawolne soprany. Cieszy także, że w wielu nagraniach rozmiary instrumentów są niemal takie, jak w rzeczywistości, a ich barwa całkiem naturalna – ciepła i pozbawiona szorstkości.
Jak już wspomniałem, Meander cechuje się stosunkowo silnie zaznaczonymi wysokimi tonami, niekiedy z tendencją do ich eksponowania, gdy siedzimy zbyt blisko kolumn. W efekcie wiele szczegółów jest podanych niejako "pod nos", co może się podobać, choć w nagraniach z podkreślonymi sopranami niekiedy trzeba sięgnąć po wbudowany equalizer (po więcej szczegółów zgłoś się do lokalnego dealera lub do producenta).
Jeśli chodzi o prezentację zjawisk przestrzennych, to Meander zapewnia swobodne odrywanie się dźwięków od głośników, aczkolwiek nie można powiedzieć, by cechował się wybitną stereofonią. Owszem, ładnie "wychodzi" z muzyką w kierunku słuchacza, ale nie wciąga w zdarzenia rozgrywające się na dalszych planach. Scena jest stosunkowo wąska i płytka, a precyzyjne lokalizowanie muzyków/źródeł pozornych nie zawsze możliwe. Aby temu zaradzić, warto rozważyć zakup drugiej kolumny/systemu Meander oraz konfigurację w układzie 2.0 (jako głośniki L i P), która z niepotwierdzonych jeszcze informacji powinna być możliwa z poziomu aplikacji Google Home.
Podsumowanie
Meander to jedno z tych urządzeń, które natychmiast przyciągają uwagę i prawie zmuszają do ich posłuchania. Warto ulec tej pokusie, ponieważ niebanalny wygląd idzie tu w parze z energicznym, opartym na mocnym basie, a jednocześnie szczegółowym brzmieniem.