To propozycja dla tych, którzy chcieliby cieszyć się dobrym dźwiękiem bez konieczności wydzielania osobnego pokoju odsłuchowego ani opróżniania konta oszczędnościowego. Znany duński producent DALI postanowił stworzyć kolumny, które zmieszczą się wszędzie – na biurku, komodzie czy klasycznych podstawkach – i nie będą wymagały długich wieczorów z poziomicą w ręku. Małe obudowy sprawiają, że ich ustawienie to raczej kwestia gustu niż "akustycznej alchemii", a niegrymaśna charakterystyka impedancji pozwala dobrać im towarzystwo nawet spośród stosunkowo niedrogich wzmacniaczy.
Choć kolumny Kupid kosztują niewiele, to konstruktorzy nie potraktowali projektu po macoszemu. We wnętrzu monitorów znalazły się rozwiązania, które zazwyczaj zarezerwowane są dla znacznie droższych modeli DALI, takich jak Kore czy Epikore. To trochę jak z filmem klasy B, w którym nagle pojawia się aktor z pierwszej ligi – niespodziewanie robi się ciekawie, a budżet wcale nie rośnie. W teorii ma to przełożyć się na jakość brzmienia, a jak jest w praktyce?
Budowa
DALI postanowiło, że Kupid nie będą wyglądać ani brzmieć jak typowe "tańsze" kolumny. Widać tu sporo nawiązań do droższych modeli z wyższych serii, choć cena mieści się w granicach zdrowego rozsądku. Najważniejsze elementy konstrukcji – celulozowa membrana z dodatkiem włókien drzewnych w przetworniku nisko-średniotonowym oraz precyzyjnie dopracowana kopułka wysokotonowa – to rozwiązania, które w dużej mierze decydują o charakterze brzmienia. Ich współpracę kontroluje starannie zestrojona zwrotnica pozwalająca uzyskać optymalne brzmienie.
Kompaktowe obudowy sprawiają solidne wrażenie – są sztywne, dobrze wytłumione i odpowiednio przygotowane do pracy głośników. Tylny panel kryje elegancko wyprofilowany tunel bas-refleksu oraz pojedyncze terminale głośnikowe. W zestawie znalazły się także praktyczne dodatki: podkładki izolujące kolumny od podłoża i uchwyty, które pozwalają powiesić je na ścianie, jeśli ktoś uzna, że biurko lub komoda to zbyt konwencjonalne miejsce, albo postanowi wprząc monitorki w służbę kina domowego.
Lubią repertuar dynamiczny, otwarty i rytmiczny – "Ray of Light" Madonny czy "Older" George'a Michaela to ich naturalne środowisko.
Mimo tylnego portu bas-refleksu Kupid nie należą do konstrukcji kapryśnych – producent zaleca odstęp od ściany w granicach od 2,5 do 60cm, co daje użytkownikowi spore pole manewru. Impedancja utrzymująca się nieco powyżej 4Ω czyni je przyjaznymi dla większości wzmacniaczy, także tych z niższej półki. Zwrotnicę zaprojektowano z myślą o łagodnym przejściu między głośnikami – częstotliwość podziału ustalono na poziomie 2100Hz. Wysokie tony obsługuje 26-milimetrowa miękka kopułka, a za średnie i niskie tony odpowiada niewielki woofer z niskostratnym zawieszeniem i autorską, lekką membraną stożkową.
Dopełnieniem całości jest wygląd – zaskakująco dopracowany jak na ten przedział cenowy. Obudowy występują w kilku wariantach: od klasycznych, jak orzech i czarny jesion, po bardziej nietypowe, w tym chłodny błękit, delikatny karmelowy odcień bieli oraz wersję dla śmiałych – żółto-złotą (Golden Yellow). Do każdego koloru dobrano magnetyczne, płócienne maskownice, dzięki którym Kupid może wyglądać elegancko, spokojnie lub całkiem ekstrawagancko – w zależności od nastroju właściciela albo koloru ścian.
Jakość dźwięku
Te kolumny lubią zwracać na siebie uwagę nie tylko wyglądem, ale także sposobem, w jaki grają. Ich brzmienie jest żywe, przejrzyste i pełne energii, jakby każdy pojedynczy dźwięk miał w sobie sporą dozę entuzjazmu. Od pierwszych chwil słychać, że Duńczycy postawili na styl, który ma ożywiać muzykę i wydobywać z niej emocje, a nie tonąć w nadmiernej powadze. Scena dźwiękowa jest szeroka, dobrze poukładana i całkiem klarowna, dzięki czemu słuchacz ma wrażenie uczestniczenia w dobrze zrealizowanym spektaklu, w którym każdy instrument i muzyk ma swoje miejsce.
Jeśli chodzi o wysterowanie, to są właściwie bezproblemowe. W połączeniu ze wzmacniaczami AMC XIA i Goldnote S1 zachowały pełną kontrolę i świeżość, pokazując, że nie potrzebują nieprzeciętnie wydajnych prądowo końcówek mocy, by grać z werwą i precyzją. Bas, choć oczywiście nie sięga najniższych rejestrów, jest punktowy, sprężysty i dobrze zorganizowany. Tunel bas-refleksu z tyłu obudowy pracuje z wyczuciem, wprowadzając do prezentacji nieco masy, ale bez przesady – to bardziej wsparcie niż próba udowodnienia, że małe może więcej. Co ciekawe, nawet ustawione bardzo blisko ściany, monitorki te nie wykazywały tendencji do dudnienia czy przerysowania niskich tonów.
W pomieszczeniu o powierzchni ok. 14 metrów kwadratowych kolumny czuły się jak u siebie, wypełniając przestrzeń dźwiękiem spójnym i swobodnym, o wyraźnej podstawie basowej. Nie powinny mieć też problemu z odnalezieniem się w nieco większych pokojach. Z kolei w mniejszych metrażach zamiast się dusić, zaskoczą skalą i przestrzennością. Umiejętność oddania zjawisk przestrzennych to jedna z ich największych zalet: scena jest nie tylko szeroka, ale też głęboka, z dobrze zarysowaną perspektywą i wyczuwalnym oddechem między planami.
Góra pasma bywa może nieco sterylna, ale za to jest klarowna i precyzyjna – pełna drobnych niuansów, które dodają muzyce lekkości. Średnica jest wyrazista i energetyczna, co sprawia, że wokale mają blask, a instrumenty akustyczne brzmią świeżo i bezpośrednio. Kupid lubią repertuar dynamiczny, otwarty i rytmiczny – "Ray of Light" Madonny czy "Older" George'a Michaela to ich naturalne środowisko. Potrafią oddać nie tylko rytm i szczegóły, ale też odrobinę scenicznego luzu, jakby chciały powiedzieć: "Nie jesteśmy audiofilskim monumentem, ale wiemy, jak rozkręcić dobrą imprezę."
Podsumowanie
Kupid to jeden z tych przypadków, gdzie od pierwszych chwil wiadomo, że ma się do czynienia z kolumnami, które "czują" muzykę. Duńskie maluchy potrafią oczarować natychmiast – grają żywo, sprężyście i z odpowiednią dawką energii. Ich dźwięk jest klarowny, dobrze uporządkowany i przestrzenny, co dobrze sprawdza się zarówno w stylu pop, elektronice, jak i kameralnym jazzie a nawet rocku.