Powstała zaledwie w 2023 roku w Singapurze marka LAiV weszła na rynek audio z wielkim hukiem, wnosząc świeżą energię, odważne wzornictwo i brzmienie w niewygórowanych cenach. Za marką stoi zespół łączący doświadczenie pro-audio i hi-fi, więc obok ładnej obudowy mamy realne rozwiązania: przemyślaną ergonomię i technologie, które sprawdzają się w prawdziwym salonie, a nie tylko dobrze prezentują się w katalogu. Pierwsze produkty już pokazały, że LAiV celuje w nowoczesne, spójne brzmienie i dlatego o marce szybko zrobiło się głośno w świecie audio.
Teraz producent poszerzył ofertę o nowe produkty - monobloki GaNM stanowiące uzupełnienie znakomitego przedwzmacniacza HP2A. Zbalansowane wzmacniacze przyjmują sygnał wyłącznie poprzez wejścia XLR, co po pierwsze tłumaczy obecność takich wyjść w przedwzmacniaczu HP2A, a po drugie pozwala użytkownikowi w pełni wykorzystać zalety zbalansowanego, symetrycznego systemu dzielonego. Monobloki GaNM opierają się na nietypowych rozwiązaniach konstrukcyjnych, co plasuje je wśród najbardziej unikalnych wzmacniaczy działających w klasie D. Pomimo niewielkich rozmiarów i wagi, każdy wzmacniacz dostarcza 200W mocy. Wysoka wydajność prądowa zapewnia bezproblemową współpracę z niemal dowolnymi zestawami głośnikowymi.
Budowa
Wygląd GaNM konsekwentnie nawiązuje do charakterystycznego designu serii Harmony, typowego dla dotychczasowych komponentów LAiV. Monobloki wyróżniają się zwartymi obudowami wykończonymi z dbałością o najdrobniejsze szczegóły. Chassis wykonano z pojedynczego bloku aluminium klasy lotniczej. Jest dość lekkie, co oznacza, że bardziej okazałe kable mogą je przeważyć. Elementy zewnętrzne zachowują spójność stylistyczną z innymi urządzeniami marki, takimi jak DAC Harmony, uDAC czy przedwzmacniacz HP2A (testowanymi na naszych łamach wcześniej). Monochromatyczne wyświetlacze OLED informują o stanie urządzenia i aktualnym obciążeniu w zakresie oddawanej mocy.
Wnętrze każdego monobloku jest wyraźnie podzielone na sekcję sygnałowo-wzmacniającą i zasilającą. Stopień wzmacniający wykorzystuje innowacyjne tranzystory mocy GaN GS61008P, charakteryzujące się wysoką wydajnością prądową, dużą częstotliwością przełączania oraz wysokim napięciem przebicia. Architektura sygnałowa pozostaje w pełni zbalansowana.
Układ zasilający to całkowicie odrębny moduł. Zasilacz impulsowy, sterowany kontrolerem NXP TEA2017AAT, dynamicznie koryguje wartość dostarczanego prądu w zależności od obciążenia stopni końcowych i poboru mocy. Dzięki temu zapewnia wydajne zasilanie niezależnie od obciążenia i wahającego się w szerokim zakresie (90–264V AC) napięcia sieciowego. W jego zwartej konstrukcji zastosowano najwyższej jakości komponenty, w tym oryginalne japońskie kondensatory Rubycon z serii przygotowanej specjalnie dla urządzeń audio oraz tranzystory MOSFET Infineon Silicon Carbide CoolSiC, cenione za długą żywotność, niską rezystancję włączania i wysoką sprawność. Ten zaawansowany zasilacz pełni również funkcję zabezpieczającą przed przepięciami, nadmiernym prądem czy zbyt niskim napięciem wejściowym.
Z tyłu obudowy znajdują się pojedyncze terminale wyjściowe oraz gniazdo sterujące dla 12V wyzwalacza.
Jakość dźwięku
Monobloki przetestowałem w dwóch konfiguracjach: w pełnym systemie producenta z przedwzmacniaczem HP2A oraz podłączając je do wyjść pre-out wzmacniacza Accuphase E-270. W obu wypadkach wrażenie było podobne: nieograniczona swoboda i poczucie, że mocy jest tu więcej, niż jest w stanie wykorzystać! Wrażenie zrobiła na mnie potężna dynamika w skali makro, będąca wprost pochodną zapasu energii, pozostając wciąż w gotowości do natychmiastowego oddania jej nadmiaru w razie potrzeby.
Barwa i charakter brzmienia zdradzały bliskie pokrewieństwo z analogowymi systemami wysokiej klasy – takimi, w których średnica jest gęsta i nasycona, barwy intensywne, a całość porusza się z płynnością godną najlepszych ramion gramofonowych. Góra pasma była otwarta i przejrzysta, ale bez agresji. Bas z kolei okazał się solidnym fundamentem, który nie tylko trzymał całość w ryzach, lecz pokazywał prawdziwą głębię i rozciągnięcie, nie zrzucając przy tym wszystkiego z półek.
Dźwięk jest wolny od zniekształceń, tonalnie zrównoważony i konsekwentnie spójny niezależnie od poziomu głośności, co sprawia, że z łatwością wciągamy się w muzyczny spektakl.
Sekcja niskich tonów zasługuje na osobny akapit – tu GaNM łączą imponującą skalę i potęgę z dokładnością w różnicowaniu barw i faktur. Kiedy na warsztat trafiły nagrania Patricii Barber z koncertowego albumu "Companion", kontrabas zabrzmiał jak "żywy": sprężysty, duży, o wyraźnie zarysowanej bryle. Nie był to bas dla samego efektu – jego zadanie polegało na trzymaniu narracji w ryzach, nadaniu muzycewłaściwego ciężaru, a jednocześnie nieprzytłaczanie pozostałych rejestrów.
Scena dźwiękowa okazała się równie imponująca. Monobloki potrafiły z dużą precyzją określić położenie źródeł pozornych, zachowując przy tym naturalne proporcje zarówno w głąb, jak i wszerz sceny. W symfonice, szczególnie przy dużych składach, skala orkiestry była odwzorowana bez "pompowania" jej na siłę. Nawet w momentach, gdy partytura gęstniała od dźwięków, każdy instrument miał swoje wyraźne miejsce i nie rozmywał się w zbiorowej kakofonii. W jazzie, w nagraniach Milesa Davisa, odczuwałem bliskość wykonawców, ale nie przez sztuczne wysuwanie ich na pierwszy plan, lecz dzięki temu, że mikrodetale i subtelne zmiany w artykulacji były oddane z naturalną swobodą.
Całe moje odsłuchy mogę podsumować tak: GaNM nie próbują "grać" sobą. Nie narzucają swojego charakteru i nie zależy im na sztucznym podbijaniu wrażenia. Wzmacniacze te działają jak łącznik między nagraniem a głośnikiem, przez który przepływa wyłącznie muzyka – w takiej postaci, w jakiej została zarejestrowana. W efekcie słuchamy nie sprzętu, tylko tego, co powinno być w centrum uwagi. Jeśli przyjmiemy, że taki minimalizm ingerencji jest sztuką, to tutaj mamy do czynienia z jej mistrzowskim wykonaniem!
Podsumowanie
LAiV Harmony GaNM to monobloki, które łączą dwa światy – precyzję, kontrolę i dynamikę charakterystyczną dla topowych konstrukcji klasy D z gęstą, nasyconą i plastyczną barwą, jaką zwykle kojarzymy z najlepszymi wzmacniaczami klasy A. Ich dźwięk jest wolny od zniekształceń, tonalnie zrównoważony i konsekwentnie spójny niezależnie od poziomu głośności, co sprawia, że z łatwością wciągają nas w muzyczny spektakl. GaNM potrafią oddać zarówno pełnię ekspresji i energii w muzyce rockowej, jak i subtelność smyczków w nagraniach kameralnych – zawsze z tą samą wiernością i naturalnością. To wzmacniacze stworzone z myślą o tych, którzy nie uznają kompromisów: sprawdzą się w klasycznym stereo, ale równie dobrze odnajdą się w referencyjnych systemach wielokanałowych, wnosząc do nich spójność, kontrolę i odrobinę analogowego uroku, którego nie da się podrobić.