s-e-r-v-e-r-a-d-s-3

hi-fi

Heed Elixir LE30

test |
Wzmacniacz zintegrowany - Heed Elixir LE30 Rekomendacja

Trzy dekady temu światło dzienne ujrzały pierwsze wzmacniacze marki Heed Audio i właśnie z tej okazji wprowadzono na rynek integrę Elixir w edycji limitowanej.

Elixir LE30 powstał w zaledwie 50 egzemplarzach, z czego aż 10 sztuk otrzymał krakowski dystrybutor Heed Audio, co jest nie lada gratką. Jak powstał ten wyjątkowy wzmacniacz? Węgrzy wzięli na warsztat egzemplarz bazowy, regularnie dostępny w sprzedaży, i postanowili nadać mu wyjątkowy szlif. Postarali się, by wyróżniał się zarówno z zewnątrz (elementy frontu o nieco innej kolorystyce), jak i w środku (selekcjonowane kluczowe podzespoły, wyższej jakości kondensatory od renomowanych producentów, takich jak Mundorf czy Nichicon).

Wzmacniacz w nowej odsłonie nie odbiega funkcjonalnie od wersji podstawowej. Użytkownik ma do dyspozycji wyjście słuchawkowe, wejście z przedwzmacniaczem gramofonowym obsługującym popularne wkładki typu MM oraz stopnie końcowe zdolne wygenerować prąd i moc o wartościach wystarczających, by poradzić sobie z napędzeniem nawet bardziej wymagających kolumn głośnikowych.

Budowa

Elixir bazuje na nieco przeprojektowanym froncie, podkreślającym wyjątkowe okoliczności powstania wzmacniacza. W odróżnieniu od podstawowej, wersję limitowaną wyposażono w anodyzowane na czarno pokrętło regulacji głośności (z subtelną wąską obwódką w kolorze czystego aluminium) oraz przyciski wykończone w identyczny sposób. Są to główne elementy wyróżniające wzmacniacz dostępny w ograniczonej liczbie egzemplarzy. Resztę pozostawiono bez zmian, tzn. nadal mamy do czynienia z wąskim panelem i czytelnym diodowym wskaźnikiem informującym o aktualnie obsługiwanym źródle sygnału. Elixir dysponuje rozbudowanym, wysokiej klasy wzmacniaczem słuchawkowym pracującym w klasie A oraz wejściem gramofonowym obsługującym najpowszechniej stosowane wkładki typu MM. Sam przedwzmacniacz Phono prezentuje się bardzo dobrze. Stopień ten skonstruowano na bazie elementów dyskretnych, co jest rzadkością nawet w przypadku wzmacniaczy zintegrowanych w tej cenie, ponieważ zwykle producenci ograniczają się do zastosowania łatwego w aplikacji i tańszego układu scalonego.

Heed Elixir LE30

Węgrzy nie oszczędzali również na najbardziej newralgicznych miejscach całej konstrukcji. Widać, że układ zasilania dopracowano pod kątem zapewnienia odpowiednich dla danego poziomu głośności dawek prądu, przy jakich operować będą stopnie końcowe. Zastosowano wydajny transformator toroidalny, a także dwustopniowy bufor prądowy w postaci kondensatorów marki Mundorf z serii M-Lytic: pojedynczy o pojemności 10.000µF, wpięty w tor zasilający między prostownikiem a kolejnymi, oddzielnymi już kondensatorami dla lewego i prawego kanału o pojemności 4.700µF każdy. Wszystkie kondensatory zasilające, łącznie z tym obsługującym sekcję przedwzmacniacza (z prostownikiem na bazie elementów dyskretnych), pochodzą od niemieckiego Mundorfa.

W odróżnieniu od wersji standardowej również w stopniu przedwzmacniacza zdecydowano się zastosować wyższej jakości selekcjonowane kondensatory elektrolityczne marki Nichicon. Łącznie wymieniono ich 14, co powinno skutkować lepszym brzmieniem wzmacniacza. Układ regulacji głośności pozostał ten sam – jest to ceniony ze względu na wysoką trwałość i atrybuty brzmieniowe błękitny potencjometr marki Alps, wyposażony dodatkowo w napęd w postaci silniczka elektrycznego na potrzeby układu zdalnego sterowania. Potencjometr występuje w wersji o znacznie niższej rezystancji tłumienia niż te stosowane standardowo w większości wzmacniaczy. Przekłada się to na wysoki przyrost mocy już w początkowej fazie regulacji głośności, co daje efekt poczucia obcowania ze wzmacniaczem o znacznie wyżej mocy, niż wskazywałyby na to jego parametry.

Heed Elixir LE30

Uwagę zwracają również bezawaryjne, bardzo dobre japońskie przekaźniki marki Takamisawa ulokowane zarówno w układzie obsługującym selektor źródeł, jak i w sekcji zabezpieczającej końcówki mocy przed nadmiernym przeciążeniem. Stopnie końcowe oparto na tranzystorach Darlingtona – po parze BDV64BG oraz BDV65B dla każdego kanału. Tranzystory oddają nadmiar ciepła do dwuczęściowego radiatora zbudowanego z masywnej aluminiowej sztaby, połączonej z użebrowaną częścią wentylowaną zarówno od spodu, jak i od góry. W pobliżu transformatora zasilającego znalazł się stalowy ekran. Wszystkie pełnowymiarowe elementy elektroniczne umieszczono na płytce drukowanej typowej dla klasycznego montażu przewlekanego.

Jakość dźwięku

Elixir w wersji LE30 brzmi pod pewnymi względami lepiej niż model bazowy, choć wciąż pozostaje wierny temu samemu stylowi: uwagę zwraca dynamiczny i jednocześnie gładki przekaz w pełnym paśmie. Wzmacniacz jest bardzo dobrze zrównoważony, nie stara się eksponować któregokolwiek zakresu. Brzmi naturalnie, zachowując prawidłowe proporcje między poszczególnymi dźwiękami. Na uwagę zasługuje również stereofonia – w porównaniu z modelem bazowym, Elixir LE oferuje jeszcze lepszą precyzję w lokalizacji źródeł pozornych. Szczególnie dobrze było to słychać w muzyce symfonicznej, gdzie nawet w mocno zagęszczonych partiach instrumentalnych LE30 lepiej radził sobie z rozróżnianiem wielkości poszczególnych instrumentów czy też ich lokalizacji, zwłaszcza w głębi sceny dźwiękowej.

Heed Elixir LE30

Bas brzmi tu dokładnie tak, jak powinien brzmieć za pośrednictwem wzmacniacza klasy średniej. Muzyka w tym zakresie jest dobrze różnicowana, dzięki czemu wiele instrumentów brzmi po prostu wierniej i naturalniej niż za pośrednictwem tańszej elektroniki. W utworach Lee Ritenoura z koncertowego albumu "Alive In L.A." dźwięk kontrabasu czy gitary basowej został odtworzony przez LE30 sprężyście, plastycznie, z naciskiem na właściwe wydobycie informacji. Szczególnie dobrze Heed radził sobie z napędzaniem kolumn podłogowych Dynaudio Emit 30, sprawiając że potrafiły one zarówno przyjemnie zamruczeć w basie, jak i starannie odtworzyć dźwięk kontrabasu z adekwatną dla tego instrumentu masą i siłą.

Mimo niewielkich rozmiarów Elixir sprawia wrażenie wzmacniacza dysponującego mocą wyższą niż wynikałoby to z danych podanych przez producenta.

Mimo niewielkich rozmiarów Elixir sprawia wrażenie wzmacniacza dysponującego mocą wyższą niż wynikałoby to z danych podanych przez producenta. Stoi za tym dopracowany układ zasilania i dwustopniowy bufor prądowy zrealizowany na bardzo dobrych kondensatorach elektrolitycznych Mundorfa o dużej pojemności. Wzmacniacz potrafi niemal idealnie wczuć się w rytmikę poszczególnych utworów, ponieważ nie ma najmniejszych problemów z wykrzesaniem z siebie większej ilości amperów w momentach, kiedy wymaga tego dany materiał muzyczny. Odpowiedni timing i dynamika sprawiają, że walory węgierskiej konstrukcji docenią zwłaszcza miłośnicy efektownie brzmiącej muzyki elektronicznej oraz instrumentalnej.

W paśmie średnich tonów LE30 zachowuje perfekcyjny balans względem niskich i wysokich tonów. Średnica nie wychodzi przed szereg, jak to się czasem zdarza w przypadku wzmacniaczy lampowych. Jednocześnie jest pełna informacji i szczegółów dotyczących nie tylko faktury brzmieniowej konkretnych instrumentów, ale i ich barwy. Fani jazzu powinni być z tego wzmacniacza zadowoleni, bo właśnie w tym repertuarze LE30 czuje się jak ryba w wodzie.

Heed Elixir LE30

Utwory Wyntona Marsalisa czy Patricii Barber zabrzmiały naturalnie, z dużą ilością informacji dotyczących zarówno konkretnych instrumentów, jak i akustyki towarzyszącej nagraniom. W utworach z płyty "The Magic Hour" Marsalisa wyraźnie było słychać element improwizacji towarzyszącej muzykom podczas nagrywania płyty. Trąbka i inne instrumenty dęte brzmiały plastycznie, czasem wręcz wirtuozersko, z charakterystycznym "ciepłym soundem". Heed gra bezpośrednio, oferując namacalny i sugestywny dźwięk, co przekłada się na intensywniejsze doznania słuchacza. Zjawisko obcowania z muzykami na scenie jest szczególnie mocno odczuwalne właśnie z muzyką jazzową.

Bardziej sterylnie zrealizowana płyta "Cafe Blue" Patricii Barber również nie pozostawiła złudzeń co do brzmieniowej wnikliwości LE30. Wzmacniacz ten bardzo rzetelnie "wgryzł się" w studyjną atmosferę, pokazując wiele jej zalet, zwłaszcza hipnotyzujący wokal amerykańskiej artystki. Heed nie bawi się w fajerwerki, niczego nie dobarwia i nie doprawia, szanując zamierzenia realizatorów płyt. Uderzająca jest jego naturalność i umiejętność wiernego oddania charakteru muzyki.

Heed Elixir LE30

Góra pasma rocznicowego Elixira ma charakter podobny do średnicy – nacisk położono na wydobycie z muzyki informacji i pokazanie ich możliwie najbliższy oryginałowi sposób. Heed nie dysponuje co prawda tak wielką swobodą w pokazywaniu muzycznej treści jak drogie hi-endowe konstrukcje, ale ten oczywisty niedostatek nadrabia właśnie przekazem pozbawionym upiększeń. Wysokie tony na pierwszy rzut ucha może i nie zszokują słuchacza przenikliwością oraz detalem, ale im dłużej słucha się Heeda, tym częściej dochodzi się do wniosku, że jego dźwięk jest nieprzerysowany, naturalny, a jednocześnie wystarczająco rozdzielczy, by móc wsłuchiwać się bez wysiłku w najróżniejsze szczegóły obecne w muzyce.

Stereofonia w wykonaniu LE30, o czym już wcześniej wspomniałem, jest precyzyjniejsza niż w podstawowym modelu. Źródła pozorne zaznaczone w przestrzeni wyraźniejszą kreską są po prostu ostrzejsze. LE30 potrafi dokładnie odtworzyć scenę dźwiękową zarówno w muzyce jazzowej, jak i klasycznej. Również głębia nie pozostawia wiele do życzenia – realizm w pokazywaniu dźwięku jest dla węgierskiego wzmacniacza kwestią priorytetową.

Podsumowanie

Już w podstawowej wersji Heed Elixir pokazał, że jest bardzo dobrze brzmiącym urządzeniem. Wyjątkowość tego wzmacniacza podkreślono w wersji limitowanej, nie tylko drobnymi akcentami wizualnymi, ale również wyższej jakości elementami elektronicznymi (kondensatory), co przełożyło się na lepszy dźwięk. Wszystko to sprawia, że LE30 to konstrukcja o wyjątkowych walorach brzmieniowych.

Werdykt: Heed Elixir LE30

  • Jakość dźwięku

  • Jakość / Cena

  • Wykonanie

  • Możliwości

Plusy: Zrównoważony w całym paśmie, plastyczny i barwny, przede wszystkim naturalny i nieprzerysowany dźwięk. Precyzyjna stereofonia z dokładnie nakreśloną głębią sceny.

Minusy: Układ głośności mógłby być nieco lepiej dobrany (zbyt wysoki przyrost mocy w początkowej fazie regulacji nie każdemu przypadnie do gustu).

Ogółem: W stosunku do wersji podstawowej Heed Elixir LE30 wyróżnia się zarówno wyglądem jak i zastosowanymi wysokiej klasy podzespołami a do tego wyprodukowano go tylko 50 sztuk.

Ocena ogólna:

PRODUKT
Heed Elixir LE30
RODZAJ
Wzmacniacz zintegrowany
CENA
7.490zł
WAGA
6kg
WYMIARY (S×W×G)
220×87×345mm
DYSTRYBUCJA
Nautilus Dystrybucja
heedaudio.pl
NAJWAŻNIEJSZE CECHY
  • Moc ciągła: 2x65W (4Ω); 2x50W (8Ω)
  • Moc chwilowa: 2x90W (4Ω); 2x55W (8Ω)
  • Idealne obciążenie wzmacniacza słuchawkowego: 50Ω (minimalne 30Ω)
  • Moc wzmacniacza słuchawkowego: 210mW przy obciążeniu 75Ω
  • Pasmo przenoszenia: 10Hz–110kHz (wzmacniacz); 3,5Hz–300kHz (przedwzmacniacz); 3,5Hz–320kHz (wzmacniacz słuchawkowy)
  • Czułość wejść: 135mV (wejścia analogowe); 1,35mV (wejścia gramofonowe MM)
  • Pobór mocy: 150W maksymalnie; 20W w stanie czuwania
  • Wejścia analogowe: 4 pary RCA
  • 1 para wyjść z przedwzmacniacza
  • Wejścia gramofonowe dla wkładek magnetycznych typu MM
  • Wydajny transformator toroidalny w układzie zasilania
  • Selekcjonowane tranzystory i wyższej jakości kondensatory w porównaniu z modelem bazowym
  • Zmieniona kolorystyka elementów frontu
  • Dodatkowy bufor prądowy w torze zasilającym stopnie końcowe
  • Wyjście słuchawkowe współpracujące ze wzmacniaczem słuchawkowym pracującym w klasie A