Aurender od lat wyznacza standardy precyzji i innowacji, a jej urządzenia trafiają do tych, którzy wierzą, że wysokiej jakości dźwięk ma wyjątkowy smak i są gotowi zapłacić za to niemałe pieniądze. Założona w 2011 roku firma specjalizuje się w serwerach, streamerach i DAC-ach łączących technologiczny kunszt z maniakalną dbałością o detale, ale nie boi się też wyzwań innego rodzaju, o czym świadczy obecność w ofercie AP20, który na pierwszy rzut oka wygląda jak gadżet dla bogatych estetów. Ten "all-in-one" za ponad 110 tys. złotych w jednej eleganckiej obudowie łączy trzy światy: streamer/serwer muzyczny, wysokiej klasy przetwornik DAC oraz wzmacniacz klasy D oparty na aktualnych "rockstarach" branży, tj. modułach Purifi 1ET400A.
Czy tak pomyślane urządzenie ma konkurencję? W tej cenie niewielką, żeby nie powiedzieć żadną. Z urządzeń, które znam, mogę przywołać tylko jedno: AVM Ovation CS 8.3 za ponad 70 tys. złotych, który oferuje podobną (acz nie identyczną) funkcjonalność. Rzecz w tym, że Aurender z całym swoim zaawansowaniem (dobrym przykładem może być zasilanie, które przypomina raczej system podtrzymywania życia niż zwykły układ elektryczny) zdaje się grać w innej lidze. Co z tego wszystkiego wynika?
Budowa i funkcjonalność
AP20 wygląda naprawdę zacnie i hi-endowo, a jednocześnie całkiem typowo dla Aurendera. Obudowę tego pokaźnego i ciężkiego klocka złożono z obrobionych maszynowo aluminiowych płyt, z których boczne, poprzecznie żebrowane, pełnią funkcję radiatorów, choć z uwagi na wydajność zastosowanych układów nie mają zbyt wiele pracy. Całość sprawia bardzo monolityczne wrażenie, jakby chassis wyrzeźbiły roboty uzbrojone w lasery i doktorat z filozofii minimalizmu.

Większą część ścianki przedniej wypełnia kolorowy wyświetlacz LCD o przekątnej 8,8 cala z matrycą IPS o rozdzielczości 1920x480, przekazujący podstawowe informacje dotyczące aktywnego wejścia/wyjścia, głośności oraz odtwarzanego pliku (wraz z okładką). Pozostałe elementy interfejsu rozmieszczono po obu stronach "displeja". Z lewej jest nawiązujący do logo firmy podświetlany włącznik standby oraz wybieraki wejścia i wyjścia, gniazdo słuchawkowe 6,3mm i okrągłe "okienko" odbiornika IR, zaś z prawej – piękna aluminiowa, podświetlana na różne kolory gałka pokrętła głośności plus cztery kwadratowe przyciski (przełącznik widoku, wstecz, start/pauza, do przodu) – minimalistyczne niczym szwajcarski zegarek, ale z funkcjonalnością kombajnu.
Tylna ścianka daje dostęp do wysokiej jakości terminali głośnikowych marki WBT nextgen (są rozmieszczone zgodnie z architekturą układu, tj. przy krawędziach obudowy), trzech wejść analogowych – dwóch RCA i jednego XLR – jednego wyjścia analogowego w standardzie XLR, wejść cyfrowych: dwóch optycznych i dwóch koaksjalnych na złączach BNC i RCA, dwóch portów USB-A 3.0 oraz złącza RJ-45 (LAN; podwójnie izolowane), wejścia dla zewnętrznego zegara wzorcowego (Clock In na złączu BNC), a także dwóch slotów na 2,5-calowe dyski SSD/HDD, co czyni z AP20 swoisty serwer. Całości wyposażenia dopełnia rodowane gniazdo zasilające marki Furutech z włącznikiem sieciowym oraz zacisk uziemienia.

Wnętrze AP20 skrywa nowoczesny układ elektroniczny z zasilaczem dual-mono. Zajmujące połowę obudowy dwa duże 400VA toroidy współpracujące z mostkami prostowniczymi i łącznie 12 kondensatorami filtrującymi o pojemności 80.000µF (40.000µF/kanał) to nieczęsty widok we wzmacniaczu pracującym w klasie D. Ale to nie wszystko: dolne piętro skrywa kolejne cztery transformatory, dzięki czemu osobno zasilane są nie tylko wzmacniacze mocy, ale także płytki audio kanałów lewego i prawego, CPU (Intel Low Power Quad Core) oraz układ FPGA będący częścią precyzyjnego systemu zegara.
W drugiej części górnego piętra po bokach rozmieszczono niewielkie jednokanałowe analogowe moduły Purifi 1ET400A Eigentakt charakteryzujące się wyjątkowo niskim poziomem szumów, niewielkimi stratami i wysoką wydajnością. Moc każdego wynosząca 200W przy 8Ω (350W/4Ω) mówi sama za siebie. Większą część tej połowy wydzielono grubymi aluminiowymi grodziami, tworząc jak gdyby urządzenie w urządzeniu. W środku umieszczono superstabilny zegar taktujący OCXO (Oven-Controlled Crystal Oscillator) MV85, a także sekcję przedwzmacniacza z analogową, stopniową regulacją głośności typu R2R (drabinka rezystorowa na przekaźnikach) oraz sekcję cyfrową z dwoma przetwornikami AK4497 DAC – wszystko w układzie dual-mono.

Kwestię regulacji głośności rozwiązano w ciekawy sposób, ponieważ charakterystyczne klikanie przekaźników zaczyna się dopiero od przekroczenia -64dB. Poniżej tej wartości – ale tylko podczas korzystania ze źródeł cyfrowych – AP20 przełącza się na regulację cyfrową wbudowaną w układy AKM (przydaje się to wtedy, gdy potrzebny jest jedynie niewielki poziom głośności, np. jeśli Aurender ma wysterować niewielkie monitory znajdujące się w bardzo bliskim polu). W przypadku korzystania z wejść analogowych najniższy możliwy poziom głośności wynosi właśnie -64dB.
Zdalne sterowanie AP20 zapewnia zarówno pięknie wykonany aluminiowy pilot, jak i nieodzowna do prawidłowej konfiguracji urządzenia aplikacja Aurender Conductor V4, która pozwala zagłębić się w bardziej zaawansowane funkcje urządzenia, jak np. usługi strumieniowania (TIDAL, Qobuz, Spotify Connect, radio internetowe i AirPlay) czy tryb Critical Listening Mode wyłączający niepotrzebne obwody (np. wyświetlacz) w celu uzyskania najlepszej możliwej jakości dźwięku.

Zdolność do obsłużenia praktycznie każdego formatu audio oraz możliwość dodania dysków twardych i tym samym uniezależnienia się od komputera należy ocenić wyłącznie pozytywnie. Z kolei brak TIDAL-a Connect, Bluetootha i Roon Ready (funkcjami tymi może się pochwalić testowany niedawno A1000) w z założenia "wszystkomającym" urządzeniu kosztującym ponad 110 tys. złotych można uznać za dość istotne mankamenty.
Jakość brzmienia
Aurender AP20 urzeczywistnia wizję wysokiej klasy urządzenia all-in-one, kusząc słuchacza przyjazną, łagodną estetyką brzmieniową, której głównymi wyróżnikami są muzykalność, gładkość i przestrzenność. Muzykę prezentuje z elegancją i kulturą, oddając jej "klimat" i zawsze dbając o komfort słuchacza. Różnice w stosunku do np. L-509Z Luxmana (choć to "tylko" wzmacniacz) słychać już po kilku chwilach – przekaz Aurendera jest przede wszystkim subtelny i uczuciowy. Poczucie kontroli, mimo że zupełnie inne niż w przypadku "japończyka", objawia się przez żelazne panowanie nad każdym niuansem brzmienia. Luxman jest bardziej bezpośredni, nie owija w bawełnę, zaś Aurender sprawia wrażenie, jakby był gotowy w każdej chwili wyprowadzić decydujący cios, jednak ostatecznie zamiast nokautu serwuje słuchaczowi miłe dla ucha dźwięki, dzięki czemu muzyka zawsze brzmi intrygująco i przyjemnie.
Do AP20 świetnie pasuje określenie delikatny olbrzym – jego brzmienie jest duże i potężne, ale jednocześnie posiada łagodne i delikatne cechy.
Do AP20 świetnie pasuje określenie delikatny olbrzym – jego brzmienie jest duże i potężne, ale jednocześnie posiada łagodne i delikatne cechy. Kluczem do takiej estetyki brzmieniowej są emocje, które budują specyficzną aurę. Nie tylko wokale (Aga Zaryan "Looking Walking Being"; FLAC 16/44,1) są emocjonalne, ale nawet gitara akustyczna czy perkusja brzmią nieco inaczej niż zwykle, otulone delikatną mgiełką, zaokrąglone i wybornie dogładzone. W efekcie poszczególne detale, choć ulotne i zwiewne, są przedstawiane w rozległej, malowniczej, ale też nieco "tajemniczej" perspektywie.

Nie zdziwiłbym się specjalnie, gdyby pomiary potwierdziły wzorową neutralność AP20, jednak "na ucho" (przynajmniej moje) wygląda to trochę inaczej – nie jeden raz łapałem się na tym, że Aurender potrafi tak "zagiąć" barwę, by skorzystała na tym zwłaszcza dolna średnica. W tej części pasma brzmienie jest pełniejsze, bardziej zagęszczone, a jednocześnie jak gdyby ciemniejsze, co słychać np. w utworach z kobiecymi wokalami. Ten gęsty, masywny, plastyczny i nieprzeciętnie muzykalny przekaz jest jednocześnie bardzo dokładny, co wynika z niewymuszonej rozdzielczości i czystości całej prezentacji.
Jeśli chodzi o bas, to Aurender zapewnia muzyce bardzo stabilny i potężny fundament. Niskim tonom nie brak wykopu i głębi, choć AP20 ich nie marnuje, tj. nie epatuje energią i dynamiką, nie podkręca transjentów, tylko dawkuje bas z dużą skrupulatnością. Nie jest to chyba bas wzorcowy (do tego moim zdaniem bliżej 509-ce Luxmana, który choć nie schodzi tak nisko i nie jest aż tak rozłożysty, to jednak lepiej pokazuje sposób łączenia tempa, melodii i harmonii), jednak niskotonowy podkład jest stale wyczuwalny, ma odpowiednią rytmiczność i drive, a kiedy trzeba, potrafi naprawdę solidnie "przyłożyć". Większych problemów nie nastręcza także wyłapywanie poszczególnych partii, np. gitary basowej, co tylko zwiększa poziom zaangażowania słuchacza.
AP20 oszczędniej niż większość znanych mi wzmacniaczy, w tym topowe integry Luxmana czy np. Hegla, obchodzi się z górą pasma. Wydaje się, jakby tylko delikatnie naświetlał soprany, pozbawiając je części ekspresji, z premedytacją wygaszając ich najwyższą energię. Ma to swoje zalety, w tym bodaj najważniejszą: Aurender nigdy nie wyostrza barwy instrumentów, np. smyczkowych, zawsze pozostaje łagodny, gładki, na swój sposób potulny. Soprany, choć nie są do końca wyraziste, to jednak odznaczają się piękną satynową barwą, są smukłe, lekkie, swobodne i bardzo relaksujące.

Zjawiska przestrzenne Aurendera są oparte na połączeniu bardzo stabilnego, a jednocześnie nietypowo prezentowanego pierwszego planu – bazy na linii między kolumnami – oraz w pełni przekonującej, trójwymiarowej głębi. Nietypowość pierwszego planu polega na tym, że tworzące go źródła pozorne także znajdują się bliżej lub dalej od słuchacza – całkiem wyraźnie było to słychać w rozpoczynającym płytę "A Scarcity of Miracles" tria Jakszyk, Fripp & Collins utworze tytułowym (FLAC 24/96). Jeśli pierwszy plan sam w sobie tworzy swego rodzaju plan przestrzenny, na którym detale są rozstawione w tak precyzyjny sposób, to znak, że wzmacniacz naprawdę "potrafi w budowanie wirtualnej przestrzeni".
Podsumowanie
Jeśli należycie do osób zamożnych i szukacie urządzenia, które zastąpi cały rack sprzętu, a przy tym nie zestarzeje się zbyt szybko, to AP20 jest właśnie dla Was. To w tej chwili jeśli nie jedyny, to jeden z niewielu systemów all-in-one, który zamiast zbierać kurz, powinien zebrać owacje na stojąco. Mimo wysokiej ceny – gorąca rekomendacja!