s-e-r-v-e-r-a-d-s-3

hi-fi

Audiovector R1 Arreté

test |
Kolumny podstawkowe - Audiovector R1 Arreté Rekomendacja

Monitory R1 Arreté duńskiego Audiovectora przykuwają uwagę szykownym wyglądem i niespotykanymi rozwiązaniami technicznymi.

Duński producent kolumn głośnikowych z ponad 40-letnim doświadczeniem Audiovector, oferuje szereg niecodziennych rozwiązań. Jednym z nich jest IUC, czyli Individual Upgrade Concept – system upgrade'u, dzięki któremu klient może odesłać swoje kolumny do fabryki w celu ich ulepszenia. IUC obejmuje wszystkie modele z popularnej serii R, włączając w to najmniejszy z nich, podstawkowy R1.

Budowa

Ścieżka ulepszenia modelu R1 wiedzie od podstawowej wersji Signature przez Avantgarde aż do najbardziej zaawansowanej, opisywanej tu Arreté. Różnice między nimi widać gołym okiem: zmienia się zarówno głośnik wysokotonowy (z kopułkowego R Evotech na AMT z filtrem S-Stop, a następnie jego ulepszoną wersję R AMT Arreté), jak i woofer (bez i z korektorem fazy w kształcie pocisku), a także zwrotnica (z systemem DFF oraz autorskim systemem uziemienia, czego oznaką jest dodatkowy terminal nad gniazdami wejściowymi) i okablowanie (przewodniki poddane wymrażaniu NCS – Natural Crystal Structure; temperatura komponentów jest obniżana do -238°C, a następnie stopniowo podnoszona, dzięki czemu w strukturze materiałów zachodzą trwałe zmiany skutkujące polepszeniem właściwości przewodzących, zmniejszeniem rezystancji, poprawą precyzji oraz dynamiki dźwięku). Niemal każda zmiana znajduje odzwierciedlenie w parametrach technicznych, co można dokładnie prześledzić na stronie producenta.

Audiovector R1 Arreté

Bez względu na wersję, "er-jedynki" to dwudrożne monitory z obudową wentylowaną bas-refleksem. Nad zasłoniętym siateczką i gąbką wylotem BR znajduje się jeszcze jeden otwór, mniejszy, także zamaskowany siateczką. Nie jestem pewien, ale wydaje mi się, że w wersji Arreté jest on "akustycznie martwy". Teoretycznie powinien wspomagać przetwornik wysokotonowy (wystarczy poświecić latarką, by za siatką zobaczyć tył tweetera) promieniujący również w tył – jeśli faktycznie tak się dzieje, to układ ten działa bardzo dyskretnie.

W każdej wersji tego modelu obudowy wyglądają tak samo: mają kształt lutni, ze ściankami bocznymi zbiegającymi się ku tyłowi, co wygasza wewnętrzne odbicia fal, a przy okazji zapewnia znakomite wrażenia estetyczne. Standardowe matowe wykończenia skrzynek to African Rosewood (afrykański palisander), Black Ash (czarny dąb), Italian Walnut (orzech włoski ) oraz White Silk (biała satyna), ale na życzenie w fabryce w Danii pomalują je lakierem na dowolny kolor (za co oczywiście trzeba dopłacić). Tak naprawdę wykończenie fornirem bądź lakierem obejmuje tylko część obudów. Tył z tworzywa (z otworami i terminalami – zob. dalej) oraz przód z płata aluminium w kolorze grafitowym to oddzielne elementy. Do tego drugiego przymocowane są oba przetworniki – każdy trzema śrubami (z nietypowymi łbami), co zdaniem producenta pozwala na ustalenie jednakowych naprężeń na obwodzie koszy.

Audiovector R1 Arreté

Górne rejestry w wersji Arreté obsługuje przetwornik R AMT Arreté – z najbardziej zaawansowanym filtrem S-Stop. Tego typu głośniki (AMT to skrót od Air Motion Transformer), czasami niesłusznie utożsamiane ze wstęgowymi (zapewne ze względu na membrany mające postać harmonijki), charakteryzują się dużą szybkością i precyzją. Ich główną przewagą nad klasycznymi kopułkami wysokotonowymi jest kilkukrotnie większa powierzchnia membrany i mniejszy ciężar. W Arreté tweeter osadzono w soczewce akustycznej z blachy, poprawiającej rozpraszanie fal dźwiękowych o wysokiej częstotliwości. Falowód zewnętrzny wykonano z aluminium wraz z maskownicą.

Membrana woofera pracującego w R1 Arreté ma budowę kanapkową – wykonano ją z plecionki aramidowej, którą zatopiono w sztucznej żywicy. W centrum umieszczono korektor fazy w kształcie pocisku – znak rozpoznawczy tej wersji. Zawieszenie wykonano z gumy o dużej wytrzymałości i podatności na odkształcenia. Swobodny przepływ powietrza zapewniają ramiona niezwykle sztywnego, lekkiego, odlewanego kosza o masywnych wspornikach.

Masywne są także pozłacane terminale umieszczone w panelu z aramidowego kompozytu, który wcięto w wyobloną ściankę tylną – pojedyncze, ale aż trzy. Dodatkowy, opisany jako freedom, to element autorskiej technologii uziemienia, która rozwiązuje problem zniekształceń pojawiających się w wyniku ruchu elementów składowych głośnika. Prądy generowane w koszu głośnika są usuwane przez oddzielny filtr w zwrotnicy, który kieruje sygnał do uziemienia gniazdka ściennego lub uziemionej listwy/kondycjonera (służący do tego kabel trzeba niestety dokupić). W efekcie, jak przekonuje producent, uzyskujemy czysty, bardzo dokładny, znacznie bardziej realistyczny dźwięk z niskim poziomem szumów.

Audiovector R1 Arreté

À propos zwrotnicy: zamocowano ją tuż za zaciskami, z drugiej strony węglowego kompozytu. Określana mianem filtrów DFF (Dynamic Feed Forward), jest wykonana z dużą starannością i składa się z elementów dobrej jakości (cewki powietrzne i rdzeniowe, kondensatory i oporniki marki Bennic), choć na próżno szukać tam komponentów takich marek, jak np. utożsamiany z tzw. wysokim hi-endem Mundorf.

Jakość brzmienia

Dwie cechy wyróżniające R1 Arreté na tle innych kolumn zwracają na siebie uwagę już od pierwszych chwil odsłuchu: zaskakująco liniowy, niepodbarwiony bas oraz klarowność zakresu średnio-wysokotonowego. Połączenie tych elementów jest wyjątkowo udane i pociąga za sobą spójny, wzorowo zrównoważony, niezwykle czysty przekaz.

Zacznijmy od basu. Mimo obudów wentylowanych bas-refleksem niskie tony Audiovectorów sprawiają wrażenie bezkompromisowych. Zaryzykuję nawet stwierdzenie, że R1 Arreté zachowują się podobnie do monitorów pracujących w obudowach zamkniętych. Oczywiście porty pracują – wystarczy przysłonić je dłonią, by poczuć całkiem spore ciśnienie. Jednak gąbki zasłaniające wyloty tuneli z pewnością osłabiają ich działanie, sprawiając jednocześnie, że bas jest bardziej liniowy, wolny od podbarwień charakterystycznych dla obudów wentylowanych. Tak, bas modelu R1 jest skromny, ale za to jego jakość jest pierwszorzędna. Mówiąc jakość, mam na myśli przede wszystkim jego czystość, wyrazistość, konturowość i kontrolę. Masa czy nawet rozciągnięcie schodzą tu na dalszy plan, ale czy przypadkiem nie tak właśnie powinno być? Ilekroć miałem do czynienia z np. korekcją akustyki Dirac Live, tylekroć basu pod względem obszerności i masy ubywało.

Audiovector R1 Arreté

W gruncie rzeczy każdy bas-refleks jest kompromisem wprowadzającym podbarwienia, z czego z pewnością doskonale zdają sobie sprawę inżynierowie Audiovectora. Stąd niskie składowe w modelu R1 są przejrzyste, rozdzielcze(!), natychmiastowe (znakomicie oddają impulsy, tempo i rytm nagrań), zwarte i wzorowo kontrolowane (podczas testu kolumny bez najmniejszego wysiłku napędzała świetna integra Moonriver Audio Model 404 Reference – wzmacniacz przejrzysty, szybki, rozdzielczy i dynamiczny).

Oczywiście trzeba to wyraźnie powiedzieć: za ten niespotykanie (jak na obudowy z bas-refleksem) liniowy bas płacimy cenę w postaci umiarkowanego rozciągnięcia, które przekłada się na ogólną skalę dźwięku. Te aspekty w brzmieniu R1 Arreté są nieco mniej imponujące i całkiem możliwe, że na niektórych podziałają zniechęcająco. Dobrym przykładem tego, o czym mowa, jest utwór "Unself" (FLAC 24/96) otwierający płytę Stevena Wilsona "The Future Bites". Pojawia się tu właściwie tylko jeden naprawdę niski dźwięk (kilkukrotnie powtórzony), który robi (a przynajmniej powinien zrobić) wrażenie naprawdę niskim zejściem. Ale z R1 tego "tąpnięcia" nie ma, słychać zejście gdzieś w okolice 50–45Hz, po czym następuje szybkie wygaszenie.

Mimo obudów wentylowanych bas-refleksem niskie tony Audiovectorów sprawiają wrażenie bezkompromisowych.

Dlatego ważną, wręcz kluczową rolę w tym wypadku będzie odgrywała nie tylko jakość elektroniki, ale też wielkość pomieszczenia odsłuchowego (sprawdzą się te mniejsze, o powierzchni 14–20m kw.), możliwość dosunięcia kolumn (najlepiej na dedykowanych standach) do ściany tylnej, co wzmocni niskie tony, a także stosunkowo niewielka odległość słuchacza od kolumn (2,5–3m). Swoją drogą jest też coś przewrotnego w tym, że w sposób bardziej pełny (acz z pewnością nie pełnopasmowy) na "er-jedynkach" brzmią nagrania z wyraźną kompresją dynamiki. A ponieważ takich realizacji jest mnóstwo, to właściciele Audiovectorów będą mogli – paradoksalnie, bo kompresja dynamiki to przekleństwo współczesnej muzyki – poszerzyć swoją płytotekę.

Druga rzecz, o której wspomniałem na początku, to wyjątkowa klarowność i precyzja średnicy oraz wysokich tonów. Skutkuje to m.in. świetnym różnicowaniem nagrań, rzadko spotykaną rzetelnością czy też autentycznością brzmienia. Stąd tak naprawdę trudno określić charakter średnicy; jedyne, co można o niej powiedzieć z całą pewnością, to że jest wysoce neutralna. Neutralna, czyli nijaka? Nic z tych rzeczy! Po prostu w zależności od nagrania środek jest albo ocieplony, albo delikatnie schłodzony, jednak zawsze naturalny, prawdziwy i fenomenalnie czysty, z pięknie wyeksponowanymi głosami wykonawców.

Audiovector R1 Arreté

Czystość, otwartość i rozdzielczość to także cechy wysokich tonów modelu R1 Arreté. Początkowo odebrałem je jako specyficzne, z jednej strony wyjątkowo dopieszczone i drobiazgowe, a z drugiej jakby nieco za słodkie. Po pewnym czasie ta "słodycz" zupełnie przestała mi przeszkadzać. Z pewnością górny skraj pasma jest w tych kolumnach szybki i dynamiczny, a ponadto tak skrupulatny, że żaden szczegół nie umknie naszej uwadze. Sopranom nie brak też ani powietrza, ani swobody, ani tzw. pazura, a nawet (pożądanej) metaliczności. Projektantom udało się osiągnąć bardzo udany kompromis między szybkością, lekkością, dźwięcznością i nasyceniem barw – perkusyjne blachy mienią się wieloma odcieniami i zaskakują precyzyjną lokalizacją, w tym wysokością, na jakiej się znajdują.

À propos lokalizacji: to kolejny bardzo mocny punkt brzmienia R1 Arreté. Ich stereofonia jest bardzo wyraźna i dokładna, generowana scena ma stabilnie osadzone plany, świetną głębię i przekonującą szerokość. Dzięki temu rosną szanse na uzyskanie przejrzystego, trójwymiarowego "okna dźwiękowego" nie tylko z nagraniami stricte audiofilskimi.

Podsumowanie

R1 Arreté to rasowe kolumny podstawkowe dla najbardziej wymagających fanów dobrego brzmienia, dysponujących niewielkimi pomieszczeniami odsłuchowymi. Szczerze mówiąc, to jedne z najlepszych monitorów, jakich było mi dane posłuchać w kontrolowanych warunkach akustycznych. Bezdyskusyjna rekomendacja!

Werdykt: Audiovector R1 Arreté

  • Jakość dźwięku

  • Jakość / Cena

  • Wykonanie

  • Możliwości

Plusy: Piękny wygląd. Brzmienie naturalne, klarowne, rozdzielcze, szybkie i spójne, pozbawione ewidentnych podbarwień.

Minusy: Prawdopodobnie nie każdego przekona szczupłość zakresu niskotonowego.

Ogółem: Fantastyczne monitory o genialnym wyglądzie i czystym, niepodbarwionym brzmieniu.

Ocena ogólna:

PRODUKT
Audiovector R1 Arreté
RODZAJ
Kolumny podstawkowe
CENA
27.990zł (para)
WAGA
9,9kg (szt.)
WYMIARY (S×W×G)
196×370×290mm
DYSTRYBUCJA
Audio Center Poland
www.audiocenter.pl
NAJWAŻNIEJSZE CECHY
  • Konstrukcja: 2-drożna
  • Rodzaj obudowy: wentylowana
  • Głośniki: woofer 6,5" Carbon, tweeter R AMT Arreté
  • Pasmo przenoszenia: 38Hz–53kHz
  • Skuteczność: 87dB/W/m
  • Impedancja nominalna: 8Ω
  • Częstotliwość podziału zwrotnicy: 2,9kHz
  • Moc ciągła: 200W
  • Wykończenia standardowe (matowe): White Silk, Italian Walnut, African Rosewood, Black Ash