s-e-r-v-e-r-a-d-s-3

hi-fi

Lumin U2 Mini

test |
Sieciowy transport plików - Lumin U2 Mini Wybór Redakcji

Przetestowaliśmy nowy transport sieciowy Lumina, który według producenta ma zapewniać wyższą jakość brzmienia.

Pochodząca z Hong Kongu marka Lumin (marka-córka Pixel Magic Systems Limited) dziewięć lat temu weszła z przytupem na niemal dziewiczy wówczas segment rynku związany z odtwarzaniem muzyki z plików. To pierwszeństwo zapewniło firmie przewagę technologiczną i bogactwo doświadczeń pozwalające zostawić daleko w tyle konkurencję, która z dużym opóźnieniem weszła w ten segment rynku.

Pierwsze urządzenie marki Lumin (i wiele spośród kolejnych), było odtwarzaczem plików, czyli oprócz sekcji odczytującej pliki i konwertującej zapisane w nich informacje na cyfrowy sygnał audio, zawierało również przetwornik cyfrowo-analogowy. Dzięki temu poprzez interkonekty analogowe mogło ono wysyłać muzykę do przedwzmacniacza albo wzmacniacza analogowego. Innymi słowy, było jedynym urządzeniem, które należało dodać do istniejącego systemu, by można było korzystać z możliwości odtwarzania muzyki z plików, a nieco później również streamingowania ich z internetu.

W miarę wzrostu popularności plików jako nośnika muzyki, lawinowo zaczęła rosnąć ilość dostępnych na rynku urządzeń do ich odtwarzania, w tym przetworników cyfrowo-analogowych wyposażonych w wejścia USB. Wiele osób zakupiło wysokiej klasy DAC-i i potrzebowało już nie tyle kompletnego odtwarzacza, ile urządzenia, które odczyta informacje z plików i przekonwertuje je do postaci akceptowalnej dla posiadanych przetworników. Skoro pojawiła się potrzeba, producenci musieli znaleźć sposób, by ją zaspokoić. Dla Lumina było to relatywnie proste – mając bowiem świetne odtwarzacze plików, przygotowanie samych transportów, czyli urządzeń pozbawionych wbudowanych DAC-ów, było wyzwaniem mniejszym niż tych pierwszych.

Na rynek trafił najpierw pełnowymiarowy model transportu sieciowego oznaczony symbolem U1, a nieco później niewielki, zgrabny, rozsądnie (relatywnie, rzecz jasna) wyceniony Lumin U1 Mini, który szybko zdobył sobie grono fanów i użytkowników. Wpływ na to miały zarówno eleganckie, jak zawsze u tej marki, wykonanie i wykończenie, niewielkie rozmiary, jak i łatwość obsługi za pomocą firmowej aplikacji, czy wreszcie funkcjonalność i uzyskiwana z U1 Mini, wysoka jakość sygnału dostarczanego do DAC-a. Po kilku latach na rynek zaczęły kolejno trafiać produkty reprezentujące nową generację modeli Lumina. Wśród nich choćby testowany przeze mnie niedawno odtwarzacz T3, ale również następca wspominanego U1 Mini, czyli transport sieciowy Lumin U2 Mini.

Budowa U2 Mini

Z poprzednikiem, czyli U1 Mini miałem do czynienia dość dawno, więc absolutnej pewności nie mam, ale sądząc choćby po identycznych wymiarach (300x244x60mm) i zbliżonej wadze (2,5kg), aluminiowa obudowa jest elementem, który się nie zmienił. Albo zmienił na tyle nieznacznie, że nie potrafię wskazać konkretnych różnic. Podobnie rzecz się ma z dostępnymi wykończeniami – tradycyjnie dostępne są wersje srebrna i czarna, acz sposób wykończenia powierzchni zaczerpnięto z nowego odtwarzacza P1 (podobnie było w nowym T3, więc zakładam, że to nowy standard Lumina).

Obudowa, choć niewielka jest solidna, sztywna i wraz z nóżkami antywibracyjnymi, zapewnia elektronice wewnątrz komfortowe warunki pracy. Także tradycyjnie, podkreślając sieciowy charakter urządzenia, Lumin pozbawił U2 Mini jakichkolwiek manipulatorów. Jedynym elementem, który obsługuje się ręcznie, jest główny włącznik umieszczony na tylnej ściance (bieżące przełączanie do trybu standby i wybudzanie urządzenia można wykonywać z poziomu aplikacji sterującej). Na grubym, (w przeciwieństwie do modeli z wyższej półki) płaskim froncie znajdziemy wyłącznie niewielki wyświetlacz, na którym w trakcie odtwarzania wyświetlają się informacje, choć ich głównym źródłem zapewne i tak będzie aplikacja sterująca.

Lumin U2 Mini

Nie zmienił się nadal jedyny element obudowy, który mnie od pierwszego testowanego urządzenia Lumina nieco irytował, czyli pokrywa obudowy wystająca z tyłu poza obrys urządzenia i zasłaniająca znajdujące się na tylnej ściance gniazda od góry. Co prawda, w przeciwieństwie do pierwszych modeli, Lumin nauczył się zostawiać tam więcej miejsca, dzięki czemu wpinanie nieco większych niż standardowe wtyków nie jest już problemem, ale i tak ten element nie należy do moich ulubionych. Jako że, podobnie jak w innych, bardziej przystępnych cenowo modelach, producent zintegrował zasilacz we wnętrzu U2 Mini, na tylnej ściance obok włącznika znajdziecie standardowe gniazdo zasilające IEC.

Obowiązkowym elementem wyposażenia tylnej ścianki U2 Mini, w końcu to transport sieciowy (pozbawiony wbudowanego dysku na pliki), jest port RJ-45 umożliwiający kablowe połączenie z domową siecią (i dalej z internetem). Dla niektórych istotne będzie to, iż Lumin nie oferuje łączności bezprzewodowej. Kablowa jest zdecydowanie bardziej stabilna i niezawodna, co z kolei jest niezbędne zważywszy, że bohater tego testu może odtwarzać również bardzo duże objętościowo gęste pliki (zwłaszcza te w formacie DSD mogą mieć po kilka giga). U2 Mini oferuje również szereg wyjść cyfrowych. Największe możliwości daje port USB (DSD natywnie do DSD512 oraz PCM do 768kHz i 32bitów), ale do dyspozycji dostajemy również optyczny Toslink, koaksjalny SPDIF, BNC oraz AES/EBU (wszystkie są w stanie dostarczyć sygnał DSD 64 DoP i PCM do 192kHz i 24bitów). Oprócz nich można jeszcze korzystać z drugiego portu USB, który umożliwia podłączenie zewnętrznego nośnika USB (dysku, pendrive'a, pod warunkiem, że znajduje się na nim pojedyncza partycja sformatowana w FAT32, exFAT, lub NTFS), a także z pozłacanego zacisku uziemienia.

Jak podaje producent U2 Mini odtworzy z sieci pliki DSD do DSD 512 natywnie oraz PCM do 768kHz (16-32bitów, stereo), potrafi również zdekodować MQA. Obsługiwane formaty plików obejmują: bezstratne DSD: DSF (DSD), DIFF (DSD), DoP (DSD), bezstratny PCM: FLAC, Apple Lossless (ALAC), WAV, AIFF, stratne formaty: MP3, a także MQA. Dzięki wspomnianemu mocniejszemu procesorowi U2 Mini wyposażono również w możliwości upsamplingu sygnału wyjściowego – wszystkie pliki można upsamplować do maksymalnej postaci DSD 256 lub PCM 384 kHz. Funkcję tę, podobnie jak i wszystkie pozostałe, obsługuje się z pomocą firmowej aplikacji dostępnej na urządzenia przenośne zarówno z Androidem (od wersji 4.0), jak i iOS (od wersji 9.0). Ten sposób sterowania oznacza, że zarówno Lumin, jak i urządzenie z aplikacją sterującą muszą być podłączone do domowej sieci.

Producent nie zapomniał oczywiście o użytkownikach streamingu. Posiadając U2 Mini (i wykupione abonamenty tam, gdzie jest to wymagane) będziecie mogli z poziomu aplikacji sterującej korzystać z TIDAL-a, Qobuza i TuneIn Radio. Testowany transport obsługuje szereg protokołów sieciowych począwszy od UPnP AV z rozszerzeniem OpenHome, Roon Ready (czyli może funkcjonować jako tzw. end point dla serwera Roona), TIDAL Connect, Spotify Connect, stacje radiowe nadające w postaci bezstratnych plików FLAC. Jest również kompatybilny z AirPlay, odtwarzaniem gapless (czyli bez przerw, co jest istotne w przypadku albumów, w których jedne utwory przechodzą płynnie w kolejne) oraz zapisuje w urządzeniu stworzone listy odtwarzania (czyli urządzenie z aplikacją sterującą nie musi być przez cały czas podłączone do sieci).

Lumin U2 Mini

Dodam jeszcze, że nowy procesor i cały układ streamera zaprojektowano tak, by bezproblemowo można było aktualizować ich oprogramowanie. W ten sposób Lumin zapewnia, że po pierwsze zawsze może ulepszyć swoje oprogramowanie, a po drugie, nawet jeśli na rynku pojawią się jakieś nowości to powinien być w stanie dostosować do nich swój software, a następnie umożliwić użytkownikom U2 Mini bezproblemową aktualizację. Widzą Państwo jakieś braki użytkowe tego urządzenia? Ja nie widzę - ma wszystko, co mieć powinien klasowy transport sieciowy. Choć niektórzy wskażą pewnie brak łączności bezprzewodowej, ale trudno nazwać to wadą, bo to raczej świadomy wybór producenta. Lumin postawił bowiem na stabilność i jakość kosztem wygody. Dla mnie osobiście to zaleta, a nie wada, ale jeśli ktoś uważa inaczej, nie będę się spierał.

Jakość brzmienia

Lumin U2 Mini trafił do mojego referencyjnego systemu. Sygnał otrzymywał polskim kablem David Laboga Sapphire LAN ze wspartego zasilaczem liniowym NAS-a z plikami, albo z mojego serwera z Roonem. Między nimi znajdował się zawsze pracujący w moim systemie switch Silent Angel Bonn N8 wsparty firmowym zasilaczem liniowym Forester 1. Switch od domowej sieci odizolowany jest dodatkowo izolatorem optycznym LAN-u. Sygnał z U2 Mini trafiał do przetwornika cyfrowo-analogowego LampizatOr Pacific przede wszystkim poprzez kabel USB David Laboga Expression Emerald. Dalej interkonektem Soyaton Benchmark do wzmacniacza zintegrowanego GrandiNote Shinai i kablem głośnikowym z tej samej serii do kolumn GrandiNote MACH4. W czasie odtwarzania plików bezpośrednio z NAS-a korzystałem z firmowej aplikacji Lumina, natomiast gdy używałem funkcji Roon Ready odtwarzanie kontrolowałem za pomocą aplikacji sterującej Roona.

Dla osób, które w ostatnich latach miały do czynienia z produktami Lumina nie będzie żadną niespodzianką stwierdzenie, że zarówno rozpoczęcie pracy, jak i bieżąca obsługa testowanego transportu sieciowego były bezproblemowe. Producent z Hong Kongu poczynił duże postępy w zakresie funkcjonalności, niezawodności i płynności działania ich aplikacji na Androida, której używałem, a która jeszcze kilka lat temu nieco kulała w porównaniu do wersji na iOS. Gdy rozpoczynałem odsłuchy, aplikacja zgłosiła dostępność nowego oprogramowania transportu, a ja wyraziłem chęć jest instalacji. Ta przebiegła szybko i bezproblemowo, a płynnie działające urządzenie dowiodło, że nie było w nim żadnych błędów.

Nie będę się rozpisywał o gęstości poszczególnych albumów, czy pojedynczych plików po prostu dlatego, że ani format, ani rozdzielczość nie miały wpływu na płynność odtwarzania. Każdy wybrany plik z mojej biblioteki odtwarzany był absolutnie bezproblemowo. Nie znaczy to jednakże, że gęstość odtwarzanego materiału nie miała wpływu na jakość brzmienia – 24 bitowe (częstotliwość próbkowania ma mniejsze znaczenie) PCM-y i pliki DSD brzmiały lepiej niż te o wartościach równorzędnych płycie CD. Nie była to jednakże wielka przepaść jakościowa. Także próby ze streamingiem, Tidalem i Qobuzem pokazały, że korzystanie z nich nie stanowi żadnego problemu. Co więcej, podobnie jak niedawno testowany niedrogi Silent Angel B1 Bremen, U2 Mini potrafił potwierdzić, że co prawda Tidal poprawił się w ostatnich latach w kwestii jakości uzyskiwanego z nim brzmienia, ale to Qobuz jest rozwiązaniem, któremu zdecydowanie bliżej (już naprawdę bardzo blisko!) do plików odtwarzanych z lokalnych nośników.

To zgrabne, przyjemne w obsłudze, bogate w funkcje, oferujące całą gamę wyjść cyfrowych źródło, które można parować nawet z kilkukrotnie droższymi przetwornikami.

Jako osoba od kilku lat używająca Roona jestem na tyle przyzwyczajony do jego interfejsu, że gdy przychodzi do urządzeń RoonReady głównie z powinności recenzenckiej sprawdzam działanie firmowej aplikacji, ale większość odsłuchów prowadzę korzystając z doskonale mi znanego programu. Tak też było i tym razem. W przypadku Luminów instalacja firmowej aplikacji jest ważna o tyle, że tylko z jej pomocą możemy wybrać ustawienia, albo zdecydować się na upsampling i wskazać jego wartość. Napiszę więc, że aplikacja Lumina jest na tyle dobra, że przejście po paru godzinach na tę od Roona wynikało tak naprawdę jedynie z faktu, iż, po pierwsze, jestem do niej przyzwyczajony, a po drugie, używam jej na laptopie, który siłą rzeczy ma dużo większy ekran niż mój telefon, a oczy już nie te... :).

No dobrze, do rzeczy. Tak jak niegdyś byli tacy, którzy twierdzili, że transport płyt CD odgrywa minimalną, jeśli w ogóle jakąkolwiek, rolę, tak dziś są ludzie, którzy podobnie traktują transporty plików. Pozwolę sobie nie zgodzić z jednymi, jak i drugimi – jakość sygnału (a to bynajmniej nie są po prostu zera i jedynki) trafiającego do DAC-a ma duże znaczenie! Im lepszy sygnał, tym większe możliwości reprodukcji dźwięku wysokiej klasy. Przetwornik tak wysokiej klasy, jak mój LampizatOr Pacific pozwala natychmiast stwierdzić, jakiej klasy sygnał otrzymuje.

Lumin U2 Mini ze swojej teoretycznie prostej roli transportu plików wywiązuje się bardzo dobrze idąc poniekąd w ślady testowanego przeze mnie niedawno odtwarzacza T3. Ten ostatni w porównaniu do swojego poprzednika (T2) zyskał przede wszystkim sporo w zakresie rozdzielczości i czystości brzmienia, a także okazał się grać nieco bardziej neutralnie i muzykalnie. Od czasu odsłuchu U1 Mini minęło już sporo czasu, niemniej opierając się na pamięci i własnej recenzji starszego modelu, jestem całkowicie pewien kwestii wyższej rozdzielczości, neutralności i czystości brzmienia U2 Mini.

I w zasadzie w tym miejscu można by zakończyć recenzję, bo wszystko co jeszcze napiszę bierze się z wspomnianych elementów z rozdzielczością na czele. Z niej bowiem wynika większa ilość informacji wzbogacających, wypełniających i uszlachetniających dźwięk, albo ujmując rzecz inaczej, po prostu podnoszących jego klasę. Jest znacznie więcej „drobnego planktonu”, czyli najdrobniejszych detali i subtelności, które de facto decydują o klasie dźwięku. A słychać ich tak dużo i tak łatwo, bo rozdzielczość przekłada się również na bardzo dobre różnicowanie zarówno w zakresie barwy, jak i dynamiki, także, a może przede wszystkim, tej na poziomie mikro. Dopiero bowiem gdy system, a więc i jego poszczególne komponenty, w tym pierwsze ogniwo łańcucha, czyli źródło sygnału, potrafi zapewnić odpowiednią ilość i różnicowanie najdrobniejszych elementów dźwięku można zacząć mówić o jego wysokiej klasie.

Lumin U2 Mini

Kolejne aspekty, które uległy znaczącej poprawie, to otwartość i przestrzenność brzmienia. To również lepsze wypełnienie powietrzem, może nie tyle znacząco większej, ile bardziej trójwymiarowej, mającej większą głębię i lepszą gradację planów, sceny. Dzięki temu instrumenty, przede wszystkim akustyczne, miały, jak to się ładnie nazywa, oddech, a ich brzmienie było swobodne i otwarte. Pierwszy plan w prezentacji U2 Mini, podobnie jak w U1 Mini, nadal jest najważniejszy i prezentowany najprecyzyjniej, ale wszystko co dzieje się za nim jest również czytelne, a i lokalizacji poszczególnych, sporych źródeł na scenie nie można wiele zarzucić, a nawet jeśli, to najwyżej w porównaniu do zdecydowanie droższych transportów, a mówimy o naprawdę niewielkich różnicach.

Brzmienie uzyskiwane z testowanym Luminem jest równe i spójne, a przy tym skraje pasma są dość mocne i dobrze rozciągnięte niejako jeszcze lepiej dostosowując się do gęstej, barwnej średnicy, z której produkty tej marki zawsze słynęły. Bas, gdy trzeba, schodzi nisko i nawet na samym dole jest w nim dużo energii. A z kolei wysokie tony wydają się sięgać niego wyżej, choć to akurat chyba efekt braku delikatnego zaokrąglenia tego skraju pasma, które występowało w poprzedniku, jeszcze większa otwartość i lepiej prezentowane wybrzmienia. Dół jest zwarty, wystarczająco szybki, dobrze różnicowany i potrafi mocno kopnąć, natomiast góra, z jednej strony potrafi delikatnie uszczypnąć w ucho, choćby przy ostrzejszych dźwiękach trąbki, czy pokazać ładnie przenikliwość dźwięku trójkąta nawet na tle wielkiej orkiestry, z drugiej, robi to w ramach naturalności dźwięku. Dzięki temu, dopóki słuchamy nagrań choć przyzwoitej jakości, nie grożą nam żadne nieprzyjemne, agresywne, ostre, czy rozjaśnione, kłujące uszy dźwięki. Dopiero w słabych jakościowo realizacjach usłyszymy to wyraźnie, jako że U2 Mini oferuje zaskakująco, jak na swoją cenę, wysoką wierność odtwarzanego materiału. Będzie to ogromnym plusem przy wszystkich audiofilskich realizacjach, których zalety zostaną ładnie pokazane, a i różnice między nimi będzie można wychwycić.

Kluczem do brzmienia, które otrzymujemy z U2 Mini jest ciągle średnica - to akurat nie zmieniło się w porównaniu do poprzedniego modelu i, jak wspomniałem, jest swego rodzaju cechą charakterystyczną wszystkich Luminów. Niemniej i ona jest bardziej rozdzielcza, a przez to bardziej wyrafinowana. I to słychać zarówno w nagraniach instrumentów, jak i wokali. Ich brzmienie jest z nowym Luminem pełniejsze, bogatsze, a przez to bardziej naturalne. Nawet jeśli transport nie gra większej roli w kwestii ekspresyjności prezentacji, tzn. ona zależy zdecydowanie bardziej od kolejnych komponentów w systemie, to na pewno można powiedzieć, iż U2 Mini nie robi niczego, by tę cechę ograniczyć. Co również ważne, podobnie jak w przypadku T3, wyższa rozdzielczość i detaliczność testowanego transportu nie oznaczają zatracenia cech, za które tak wiele osób polubiło produkty Lumina - muzykalności i naturalności.

Wszystkie udoskonalenia, jakie inżynierom tej marki udało się uzyskać w nowych konstrukcjach, pozwoliły raczej uzyskać brzmienie wyższej klasy, niż zasadniczo zmienić charakter brzmienia. Myślę, że fani tej marki, a z tego co wiem, jest ich całkiem dużo, przywitają te zmiany z radością.

Podsumowanie

Inflacja zrobiła swoje i Lumin U2 Mini jest nieco droższy od poprzednika, ale przyrost jakości, de facto, jakości sygnału dostarczanego do DAC-a jest większy niż wzrost ceny (nawet gdyby inflacja wynosiła 0!). To zgrabne, przyjemne w obsłudze, bogate w funkcje, oferujące całą gamę wyjść cyfrowych źródło, które można parować nawet z kilkukrotnie droższymi przetwornikami” Zaoferuje muzykalność i naturalność (o ile nie podepniecie go do DAC-a pozbawionego tych cech), które znamy już z wcześniejszych Luminów, ale tym razem połączone z wyższą rozdzielczością, lepszą dynamiką i przestrzennością brzmienia, którymi wyraźnie góruje nad U1 Mini. Pożyczajcie i słuchajcie w swoich systemach niezależnie od tego, czy Waszym priorytetem są pliki odtwarzane z NAS-a, dysku podpiętego bezpośrednio do transportu, czy serwisy streamingowe. W każdym przypadku Lumin U2 Mini ma do zaoferowania naprawdę wiele, a im lepszy DAC posiadacie, tym większe będą korzyści z „karmienia” go sygnałem z testowanego transportu.

Werdykt: LUMIN U2 Mini

  • Jakość dźwięku

  • Jakość / Cena

  • Wykonanie

  • Możliwości

Plusy: Kompaktowa, elegancka obudowa, wygodna, bezproblemowa aplikacja sterująca, szeroka gama wyjść cyfrowych, obsługa właściwie wszystkich serwisów streamingowych.

Minusy: Tak naprawdę nie ma, choć mnie ciągle trochę irytuje ów nawis pokrywy nad tylna ścianką, który może utrudnić instalację największych wtyków.

Ogółem: Transport, który nie zawiedzie nawet z DAC-ami dużo droższymi od niego, świetna rozdzielczość połączona z firmową naturalnością i płynnością.

Ocena ogólna:

PRODUKT
LUMIN U2 Mini
RODZAJ
Sieciowy transport plików
CENA
11.490zł
WAGA
2,5kg
WYMIARY (S×W×G)
300×60×244mm
DYSTRYBUCJA
Audio Atelier
www.audioatelier.pl
NAJWAŻNIEJSZE CECHY
  • Bezstratne formaty audio: DSF (DSD), DIFF (DSD), DoP (DSD); PCM: FLAC, Apple Lossless (ALAC), WAV, AIFF; kompresowane stratnie: MP3, AAC; MQA
  • Obsługiwane częstotliwości i rozdzielczości bitowe: DSD do DSD512, 1-bit; PCM do 384 kHz / 16–32-bitów
  • Wyjścia cyfrowe: USB (DSD512 – 1-bit; PCM 44,1–384 kHz / 16–32-bitów), Optyczne Toslink, koaksjalne RCA, koaksjalne BNC, AES/EBU (DSD64 - DoP, DSD over PCM, 1-bit; PCM - 44,1kHz–192kHz, 16–24-bitów)
  • Obsługuje: UPnP AV, Roon Ready, Spotify Connect, Tidal Connect, MQA, Qobuz, Apple AirPlay, Gapless Playback, On-Device Playlist
  • Wejścia: Ethernet RJ45 1000Base-T Gigabit, port USB obsługujące pamięci flash drive, USB HDD (FAT32, exFAT, NTFS i EXT2/3)