STA-9X jest udoskonaloną wersją produkowanej już od kilku lat stereofonicznej końcówki mocy STA-9. Nowy model jest nie tyle odpowiedzią na rynkowe zapotrzebowanie (bo to spełnił już kilka lat temu wzmacniacz STA-9), ile kolejnym krokiem naprzód w naturalnym rozwoju firmy. Urządzenia będące mocną pozycją w katalogu każdej firmy są rozwijane sukcesywnie, dzięki czemu na rynek dostarczany jest produkt konkurencyjny, na czym ostatecznie zyskuje klient.
W porównaniu z poprzednią, bardzo udaną konstrukcją, którą również miałem okazję przetestować, STA-9X oferuje nie tylko wyższą moc, ale także, przynajmniej według zapewnień producenta, lepsze brzmienie. Wpływ na to ma mieć wydajniejszy i bardziej dopracowany układ zasilający, jak również zmiany konstrukcyjne będące wynikiem prac badawczych i rozwojowych prowadzonych przez inżynierów NuPrime'a.
W efekcie STA-9X jest jedną z niewielu obecnie dostępnych w sprzedaży końcówek mocy klasy D pracujących z częstotliwością przełączania na poziomie 750kHz oraz dysponujących pasmem przenoszenia w zakresie wysokich tonów poszerzonym aż do 50kHz. Amerykański producent zapewnia także, że dzięki wyższej o 130% zdolności wysterowania prądu wyjściowego niż w przypadku modelu starszego, STA-9X jest w stanie napędzić jeszcze trudniejsze kolumny, których impedancja spada do bardzo niskich wartości. Czy tak jest w istocie? Przekonajmy się!
Budowa
STA-9X z zewnątrz jest identyczny z produkowanym wcześniej STA-9. Kiedy spojrzymy na płaską, niewielką obudowę, to aż trudno uwierzyć, że jest to stereofoniczna końcówka mocy zdolna wygenerować 130W mocy ciągłej przy 8-omowym obciążeniu i aż 330W mocy ciągłej przy 8-omowym obciążeniu w trybie mono, dostępnym dzięki opcji mostkowania. Do tego wzmacniacz wydziela znikome ilości ciepła, a dzięki kompaktowym rozmiarom można go postawić niemal w dowolnym miejscu.
Ze względu na płytką i niewysoką oraz dosyć wąską obudowę tylny panel STA-9X wykorzystano niemal do ostatniego centymetra kwadratowego. Znalazły się tam dwa rodzaje analogowych wejść stereo, zarówno na gniazdach RCA, jak i XLR (te ostatnie oznaczają, że można stosować długie kable sygnałowe bez ryzyka wzrostu zakłóceń sygnału, co może się przydać w rozbudowanych, wielokanałowych instalacjach kina domowego, gdzie mile widziane są jak najmniejsza ilość zajmowanego przez urządzenia miejsca oraz możliwość ukrycia ich przed wzrokiem widzów). Terminale wyjściowe ze stopni końcowych są pokryte cienką warstwą złota i akceptują zarówno wtyki, jak i widełki. Z tyłu są też dwa przełączniki hebelkowe – dzięki pierwszemu możemy przełączyć końcówkę z trybu stereo do trybu mono, a za pośrednictwem drugiego wybrać między analogowymi wejściami RCA lub XLR.
Wnętrze STA-9X przedstawia widok typowy dla amerykańskiego NuPrime'a. Rządzi technologia SMD, zarówno w obszarze stopni końcowych klasy D, jak i sekcji, w której znalazł się cały tor sygnałowy obsługujący wejścia XLR i RCA wraz z układem wstępnego wzmocnienia pracującym w klasie A. Kondensatory użyte w torze obsługującym sygnał wejściowy pochodzą od Elny. Z kolei w samej końcówce mocy, zbudowanej na elementach dyskretnych, zastosowano kondensatory elektrolityczne Nichicon oraz blokowe kondensatory polipropylenowe marki WIMA. Niewielkie cewki toroidalne pracujące w sekcji wyjściowej stopni końcowych nawinięto drutami o wielożyłowej konstrukcji.
Wykorzystano również cewki bazujące na jednolitych przewodnikach Solid Core, co można było także zauważyć we wcześniej produkowanym modelu. System zasilania jest bardzo wydajny, ale w przeciwieństwie do powszechnie stosowanych układów impulsowych ten jest klasyczny, bo oparty na transformatorze toroidalnym dużej mocy współpracującym ze zintegrowanym mostkiem prostowniczym i baterią czterech kondensatorów elektrolitycznych o pojemności 2.200µF. Uwagę zwraca również zastosowany przed układem zasilania rozbudowany filtr sieciowy.
Obudowę zaprojektowano pod kątem eliminacji wibracji i rzeczywiście podczas opukiwania wydaje ona głuchy, niemal całkowicie stłumiony odgłos. Górna lekka aluminiowa pokrywa montowana jest do przedniej płyty za pośrednictwem wsuwki. Między górną pokrywą a pozostałymi elementami obudowy w miejscu styku zastosowano paski tłumiące z elastomeru. Dolna platforma nośna wykonana ze stalowej płyty spoczywa na opracowanych przez inżynierów NuPrime'a stopkach antywibracyjnych. Stanowią one element doskonale izolujący obudowę końcówki mocy od najmniejszych drgań, mając tym samym wpływ na komfort pracy zainstalowanej wewnątrz elektroniki.
Jakość dźwięku
STA-9X jest w stanie wykrzesać z siebie duże ilości watów, zapewniając jednocześnie wysoką wydajność prądową, co przekłada się na brzmienie o imponującej dynamice i dyscyplinie. Jak dotąd rzadko kiedy spotykałem się z takim brzmieniem, tj. z jednej strony nacechowanym swego rodzaju analogowością lamp, a z drugiej efektowną, drapieżną dynamiką, typową dla najmocniejszych konstrukcji tranzystorowych. W przypadku STA-9X bardzo wyraźnie słychać udane połączenie wielu cech tranzystorów i wzmacniaczy lampowych. Mimo że przeważają cechy tranzystorowe, co jest logiczne, to gładkość dźwięku, pewna symbioza i płynność pojawiająca się między zakresami sprawiają, że brzmienie tego wzmacniacza odbieramy jako bardziej muzykalne, ale też w większym stopniu niż zwykle w przypadku D-klasowych konstrukcji nastawione na wydobycie ekstraktu barw konkretnych instrumentów.
Mimo niemal miażdżącej dynamiki i poczucia obcowania ze wzmacniaczem dysponującym niespożytą energią STA-9X daje również wyraźny wgląd w muzyczną treść, co objawia się precyzyjnym i detalicznym przekazem wysokich tonów. To właśnie ten zakres najbardziej zwraca uwagę, bo jest zupełnie inny od tego, do czego przyzwyczaiły nas wcześniej produkowane stopnie końcowe pracujące w klasie D. Trzeba przyznać, że niektórzy producenci tych wydajnych wzmacniaczy doskonale poradzili sobie z ich ułomnością brzmienia w zakresie wysokich tonów.
W pamięć zapadły mi nie tylko urządzenia japońskiego SPEC-a, ale właśnie wzmacniacze NuPrime'a. STA-9X powiela ten styl brzmienia, stawiając jednocześnie konstrukcje klasy D w bardzo dobrym świetle. Zakres wysokich tonów jest pozbawiony nienaturalnej agresji, nadmiernych wyostrzeń i zniekształceń, które były kiedyś piętą achillesową wzmacniaczy klasy D. STA-9X oferuje brzmienie dobrze nasycone również w zakresie wysokich tonów, naturalne i nastawione na dźwięczność, a nie twardość, suchość i syntetyczność, z jaką często można było się spotkać w przypadku konstrukcji D-klasowych.
W zakresie średnich tonów STA-9X oferuje brzmienie o podobnym szlifie. Średnica jest nie tyle ocieplona, ile zdecydowanie uplastyczniona, płynna, nieco oleista i nasączona barwami. Może nie tak intensywnie, jak ma to miejsce w przypadku konstrukcji lampowych, ale jednak z wyraźnie zaznaczoną lampową nutą, która sprawia, że muzyka jest prezentowana w piękniejszych barwach. Słuchanie STA-9X w połączeniu z kolumnami mojego projektu pokazało, że STA-9X nie ma problemu z uwolnieniem z muzyki pełnej gamy informacji w zakresie średnich tonów. Przekonałem się o tym chociażby z muzyką instrumentalną Mike'a Oldfielda czy muzyką barokową opartą głównie na instrumentach smyczkowych i klawesynie.
W najniższej części pasma akustycznego NuPrime cechuje się błyskawiczną odpowiedzią w impulsie, choć sam atak basu jest nieco zmiękczony, co w połączeniu z jego sprężystością stwarza wrażenie jeszcze większej potęgi. STA-9X nie ma problemu z zejściem do najniższych oktaw, więc jedynym ograniczeniem dla tego wzmacniacza mogą być kolumny. Osoby preferujące potężny i masywny bas powinny łączyć amerykańską końcówkę mocy z dużymi, co najmniej trójdrożnymi kolumnami zdolnymi nie tyle przenosić duże ilości basu, ile schodzić do jego najniższych partii. Mimo wszystko zakres niskich tonów mógłby być nieco bardziej różnorodny, bo słuchając za pośrednictwem tej końcówki mocy wielu gatunków muzycznych, można odnieść wrażenie, że bas niespecjalnie dopasowuje się do danego utworu i jego charakteru. Czasem jest zbyt jednostajny i niewystarczająco konturowy, np. w repertuarze jazzowym.
Stereofonia jest rysowana obszernie, precyzyjnie, z dużą ilością powietrza i przestrzeni, co jest typowe dla wzmacniaczy tranzystorowych dysponujących wielką mocą. Nie miałem również najmniejszych zastrzeżeń do precyzji lokalizacji źródeł pozornych na scenie – zarówno pod względem wiarygodnego oddania rozmiarów, jak i rozmieszczenia w głębi sceny nie pozostawiały one najmniejszego niedosytu.
Warto również zaznaczyć, że STA-9X jest podatna na charakter przedwzmacniacza, co świadczy o jej brzmieniowej przeźroczystości – jest to cecha urządzeń z wyższej półki cenowej. Całkiem udana okazała się konfiguracja z sekcją przedwzmacniacza japońskiej integry Accuphase E-270. Zresztą podobnie było w połączeniu z regulowaną sekcją wyjściową lampowego odtwarzacza CD Ayon CD-10 II Ultimate – dysponuje on regulacją głośności, a także funkcją Direct-amp utrzymującą bezpieczny, niski poziom głośności przy każdym włączeniu odtwarzacza. W obydwu tych zestawieniach brzmienie nie odbiegało od wysokich standardów wyznaczanych przez dzielone systemy stereo.
Połączenie STA-9X z austriackim odtwarzaczem wyposażonym w lampową sekcję wyjściową dało brzmienie z dużą ilością blasku i organiczności typowej dla wzmacniaczy lampowych. Również z Accuphase E-270 amerykańska końcówka mocy pokazała, że nieco lampowy szlif brzmienia nie jest jej obcy.
Podsumowanie
STA-9X zaprzecza stereotypom związanym z syntetycznym, mechanicznym i chłodnym brzmieniem D-klasowych stopni końcowych. To spory sukces i dobry prognostyk na przyszłość dla amerykańskiej marki NuPrime. Nie mam wątpliwości, że nowa końcówka mocy sprawi wiele frajdy zarówno posiadaczom rozbudowanych wielokanałowych instalacji kinowych, jak i miłośnikom stereo, chcącym poeksperymentować w swoich systemach z nowoczesną i bardzo wydajną technologią wzmocnienia sygnału. Warto pamiętać, że wzmacniacze klasy D są obecnie jednymi z najbardziej oszczędnych pod względem zużycia prądu urządzeń na rynku!