s-e-r-v-e-r-a-d-s-3

hi-fi

Silent Angel Forester F1

test |
Zasilacz liniowy 5V - Silent Angel Forester F1 Najlepszy Zakup

Zasilacze liniowe stały się niemal obowiązkowym elementem wysokiej klasy systemów audio do odtwarzania plików muzycznych. Sprawdziliśmy, czy zastosowanie go w przypadku switcha sieciowego, poprawia brzmienie systemu...

Niedawno opisywałem dla Państwa wpływ switcha przygotowanego przez markę Silent Angel, modelu Bonn N8, na brzmienie systemu przeznaczonego do odtwarzania plików muzycznych. Wpływ oceniłem wówczas jako znaczący. W moim, całkiem wysokiej klasy systemie, był na tyle wyraźny, że urządzenie po teście nabyłem dla siebie. Powrót do słuchania ze zwykłym switchem nie był może tak bolesny, jak momenty, kiedy po testach oddaję najlepsze wzmacniacze, kolumny, czy źródła, ale wystarczający (zważywszy również na relatywnie niską cenę w porównaniu do konkurencji), by zrobić z Bonna stały element systemu referencyjnego. Nieczęsto się bowiem zdarza, że za rozsądne pieniądze jestem w stanie poprawić brzmienie mojego systemu, zwykle bowiem osiągnięcie jeszcze wyższego poziomu, kosztuje mnie całkiem sporo.

Wówczas także wspominałem, iż producent zapowiadał dedykowany zasilacz liniowy do swojego switcha. Wszystkie moje dotychczasowe doświadczenia (topowy zasilacz J.Sikory także zrobił ogromną różnicę w brzmieniu gramofonu pana Janusza) zwłaszcza dotyczące części toru odpowiadającego za odtwarzanie plików mówiły mi bowiem, że wyższej klasy zasilanie, wniesie kolejną poprawę brzmienia. Im lepsze bowiem stworzymy warunki pracy dla układów elektronicznych, im mniej będzie zakłóceń w prądzie zasilającym, tym lepszy dźwięk usłyszymy z głośników.

Oczywiście założenie podstawowe to odpowiednia konstrukcja takowego zasilacza, acz dwa produkty Silent Angela, wspominany Bonn N8 oraz serwer muzyczny Rhein Z1, pokazały już, że inżynierowie tej firmy, korzystając z rozległego doświadczenia w branży IT nabytego w firmie matce (Thunder Data Co. Ltd.), potrafią stworzyć urządzenia wysokiej klasy nawet w umiarkowanej cenie. Czekałem więc niecierpliwie na Forestera, jako że już wówczas znana była jego nazwa, a nieoficjalnie nawet wyniki pierwszych testów, przeprowadzanych przez producenta.

Silent Angel Forester F1

W końcu urządzenie dotarło do mnie. Dostarczane jest w podobnym, dość prostym, a jednocześnie całkiem eleganckim, czarnym pudełku. Samo urządzenie ma niemal taką samą szerokość, co ułatwi sprawę jeśli sytuacja będzie wymagała ustawienia switcha na zasilaczu, acz jest przynajmniej dwa razy wyższe i nieco głębsze. Kolorystycznie oczywiście oba urządzenia pasują do siebie, jako że jakość i rodzaj wykończenia metalowych obudów są takie same.

W przypadku Forestera F1 jego wygląd uatrakcyjniono fundując mu lekko wypukły, łamany front ozdobiony firmowym logiem, wygrawerowaną nazwą modelu oraz czterema (na szczęście niezbyt jasnymi) diodami. Całość ustawiono na czterech niewielkich nóżkach antywibracyjnych. Po dłuższym okresie użytkowania dodam, że warto zadbać o jeszcze lepszą separację od drgań poprzez zastosowanie lepszych nóżek, tudzież dociążenie urządzenia – jedno i drugie daje zauważalną poprawę.

Budowa

Sercem Forestera F1 jest wysokiej jakości transformator toroidalny. Został on zamknięty w puszce, która służy jako ekran, a jednocześnie za pomocą grubej warstwy odpowiedniego materiału zadbano o tłumienie wibracji. Cały układ urządzenia ma konstrukcję zbalansowaną. Za sterowanie napięciem wyjściowym odpowiadają wysokiej klasy tranzystory typu MOSFET. W zasilaczu zastosowano szereg zabezpieczeń odpowiadających za dostarczanie właściwego napięcia i natężenia prądu na wyjściach, a także zabezpieczenie przed przegrzaniem. To ostatnie rozwiązanie uzupełniają diody na froncie urządzenia, sygnalizujące ewentualne problemy z temperaturą. W pudełku, oprócz samego urządzenia, znajdziemy kabel zasilający (którego pewnie większość osób nawet nie wyjmie z pudełka zastępując go audiofilskim modelem z wtykiem IEC od strony urządzenia) oraz dwa kabelki DC z wtykami 5,5mm oraz 2.1mm. Nie wiem, czy tak jest w przypadku każdego egzemplarza, ale w moim były one z jednej strony zakończone prostymi wtykami, z drugiej kątowymi. Te ostatnie mogą ułatwić podłączanie w niektórych sytuacjach.

Silent Angel Forester F1

Dlaczego do dostajemy dyspozycji dwa kabelki służące do dostarczania prądu do zasilanych urządzeń? Otóż dlatego, że Forestera F1 przygotowano z myślą o zasilaniu dwóch urządzeń wymagających zasilania prądem o napięciu 5V (max 2A). Już gdy testowałem Bonn N8 producent informował o swoich testach, w których korzystał z dwóch switchów połączonych szeregowo, co miało wnieść kolejną poprawę w porównaniu do jednego urządzenia. Ten eksperyment jest odpowiedzią na pytanie, dlatego Forester F1 wyposażony jest w dwa wyjścia.

Oczywiście zasilanie dwóch N8 nie jest jedyną opcją. Równie dobrze drugie wyjście może służyć do zasilania np. Raspberry Pie 4 Model B, bądź innego urządzenia wymagającego prądu stałego o wartości 5V, o wartości nie wyższej niż 2A. Producent podkreśla jednakże, iż zważywszy na symetryczną konstrukcję zasilacza, oba podłączone urządzenia powinny mieć podobny pobór prądu. De facto na tylnej ściance znajdują się cztery wyjścia – dwa już wspomniane, ale również dwa porty USB, dostarczające prąd o takich samych parametrach. Tyle że zasilać można maksymalnie dwa urządzenia i w przypadku każdego z nich, można korzystać albo z okrągłego wyjścia DC 5.5mm * 2.1mm albo z USB.

Jakość brzmienia

Jak wcześniej wspomniałem, po teście switcha Bonn N8, zagościł on na stałe w moim systemie. Miałem więc sporo czasu, by osłuchać się z jego wpływem na brzmienie przy zastosowaniu standardowego, wtyczkowego zasilacza. W tzw. międzyczasie mój LampizatOr Pacific przeszedł upgrade i m.in. zyskał dodatkowe wejście – ethernetowe. Oczywiście zarówno DAC, jak i komputer dedykowany do audio, oraz NAS wpięte są do switcha (wraz z telewizorem, konsolą do gier, czy odtwarzaczem Blu-Ray. Porównanie było więc bardzo proste, gdyż dobrze mi znany dźwięk mojego systemu, mogłem zestawić z uzyskanym poprzez zamianę wtyczkowego zasilacza N8 na liniowy Forester F1. Zmiana to niby niewielka w skali całego systemu, ale jeśli miała się pojawić, to przecież w bardzo ważnym, wręcz kluczowym ogniwie, czyli na poziomie źródła sygnału. Przecież niezależnie od tego, jak dobre mamy kolumny, czy wzmacniacz, jeśli do tego ostatniego nie trafi sygnał odpowiedniej klasy, to brzmienie nie ma szans być naprawdę dobre. Co więc dało zasilenie switcha Bonn N8 za pomocą Forestera F1?

Silent Angel Forester F1

Odsłuchy zacząłem od płyty, która od lipca należy do moich (i mojej 13-letniej córki!) ulubionych, choć reprezentuje gatunek muzyczny, którego żadne z nas na co dzień nie słucha. Mówię o musicalu, albo jak mówi jego autor: musicalu rapowym, na dodatek o tematyce historycznej, czyli absolutnie genialnym "Hamiltonie" Lina Manuela Mirandy. Kto oglądał, albo słuchał, wie o czym mówię. Kogo do tej pory to ominęło, proszę koniecznie spróbować. Rzecz jednakże nie w zachwycaniu się tym dziełem, ale o ile więcej informacji pojawiło się w dźwięku za sprawą testowanego zasilacza. Informacji dotyczących barwy, ekspresji (emocji), ale i dynamiki, zwłaszcza tej na poziomi mikro. Pełniejszy, bogatszy w informacje dźwięk – takie właśnie wrażenie towarzyszyło mi od niemal pierwszej chwili słuchania z Foresterem F1 zasilającym N8.

Jest to przecież widowisko muzyczno-wizualne, a gdy przed oczami nie mamy obrazu, prezentacja dźwiękowa musi go zastępować. I z F1 mój system zrobił to po prostu wyraźnie lepiej, tzn. nie tylko lepiej można było się przyjrzeć, że tak to ujmę, każdemu głosowi i wydarzeniu na scenie, ale ogólnie w dźwięku było więcej drobnych smaczków wydobytych z tła. De facto dobre zasilanie po prostu wycisza szum tła, drobne zakłócenia i to właśnie dlatego słychać więcej subtelności i detali. Dlatego też prezentacja jest bogatsza, pełniejsza, a przez to i bardziej naturalna. I wreszcie dlatego informacji, które wcześniej dostarczał moim oczom obraz, teraz, brakowało mi mniej.

Silent Angel Forester F1

Nagranie z tej płyty zostało zrealizowane w studio, a mimo tego odniosłem wrażenie, że zwiększyła się plastyczność i trójwymiarowość dźwięku. Po "Hamiltonie" sięgnąłem po moją ukochaną "Carmen" z Leontyną Price, na której doskonale uchwycono śpiewaków i chóry poruszających się po dużej scenie. I faktycznie także w zakresie przestrzenności, zwłaszcza głębi sceny, jej wieloplanowości, obecności wykonawców, różnica między tym samym materiałem odtwarzanym bez zasilacza i z nim, była wyraźna. Rzecz nie w efekciarstwie, w rzucaniu na kolana, ale w niewielkim postępie w dobrym kierunku sprawiającym, że mojej ukochanej opery, przesłuchanej pewnie już nawet nie dziesiątki, a setki razy, teraz słuchało mi się jeszcze lepiej. Brzmiała bardziej naturalnie, prawdziwiej, bliżej wykonaniom na żywo. Nie twierdzę, że to jedynie słuszne podejście do budowania systemu audio, ale ja niemal od początku audiofilskiej zabawy dążyłem do tego, aby w miarę możliwości finansowych i lokalowych, uzyskać brzmienie możliwie najbardziej zbliżone do znanego z występów na żywo.

Już po kilku godzinach słuchania z dodatkiem Forestera F1 nie miałem wątpliwości, że jego dodanie to kolejny, drobny w skali całego systemu, ale istotny krok we właściwą stronę.

Oczywiście nie omieszkałem sprawdzić opisanego powyżej wrażenia z szeregiem kolejnych, koncertowych płyt i każda z nich potwierdzała, że z zasilaczem dźwięk jest nieco barwniejszy, bardziej rozdzielczy, pełniejszy, ale i bardziej płynny. Poszczególne dźwięki były nieco lepiej definiowane, co wpływało na poprawę różnicowania zwłaszcza w zakresie tonów wysokich i niskich. Na niektórych krążkach np. sybilanty stały się wyraźniej słyszalne, ale jednocześnie brzmiały naturalnie, nie stanowiąc irytującego elementu. Lepiej różnicowane były również blachy perkusji np. na krążku z fantastycznym Stevem Gaddem. Precyzyjniejsza definicja basu z kolei była oczywista przy popisach choćby Marcusa Millera, czy Stanleya Clarke'a szalejących na gitarach basowych, kiedy szczególnie ważna stała się zarówno potęga, sprężystość, jak i umiejętność szybkiego ataku i wygaszania najniższych dźwięków. A te uległy zauważalnej poprawie dzięki testowanemu zasilaczowi.

Silent Angel Forester F1

Producent przewidział możliwość połączenia szeregowo dwóch switchy Bonn N8 zasilanych przez Forestera F1, co wpływa na słyszalną poprawę jakości dźwięku.

Wszystko to razem składało się na solidny, z jednej strony atrakcyjny dla ucha, ale jednocześnie bardziej jeszcze naturalny efekt końcowy, który sprawiał, że każdy kolejny powrót do słuchania ze standardowym zasilaczem wtyczkowym robił się coraz boleśniejszy. Aż w końcu przestałem do niego wracać i skupiłem się na odsłuchiwaniu kolejnych, dobrze mi znanych nagrań, bo każde z nich brzmiało nieco ciekawiej, bardziej prawdziwie i angażująco niż to miało miejsce, gdy F1 nie było w torze. W pewnym momencie przypomniałem sobie jednakże, że przecież sam switch okazał się mieć dobry wpływ również na obraz podczas odtwarzaniu filmów z Netflixa, tudzież lokalnych źródeł sieciowych. Jak już pisałem poprzednio, dla mnie różnice w obrazie są zdecydowanie trudniejsze do wskazania, a na pewno mniej istotne – tak po prostu mam. A jednak Bonn N8 sprawił, że różnice zauważyłem. Obraz był wyraźniejszy, czystszy, a barwy stały się mocniej nasycone. Musiałem więc sprawdzić, czy i w tym zakresie testowany zasilacz wnosi jakąkolwiek poprawę. Na moje oko, po kilku krótkich próbach, stwierdziłem, że Forester F1 tę różnicę jeszcze nieco pogłębił. Wprawdzie nie zauważyłem poprawy w nowych aspektach, ale raczej wzmocnienie tych, które zauważyłem poprzednio. Nawet jeśli jakość obrazu nie ma dla mnie takiego dużego znaczenia jak dźwięku, to nie da się ukryć, że oglądało mi się filmy po prostu przyjemniej.

W zakresie przestrzenności, zwłaszcza głębi sceny, jej wieloplanowości, obecności wykonawców, różnica między tym samym materiałem odtwarzanym bez zasilacza i z nim, była wyraźna.

Na koniec zostawiłem jeszcze jeden eksperyment. Otóż dystrybutor, firma Audio Atelier, dosłał mi również drugi egzemplarz switcha Bonn N8 żebym na własne uszy mógł się przekonać, czy dwa takie urządzenia połączone szeregowo, oba zasilane przez Forestera F1, faktycznie oferują dalszą słyszalną poprawę jakości. Do oceny tego faktu wybrałem płytę Aleksa de Grassi i Keitha Greeningera "Live at the Fenix" - to nagranie live, gitary akustyczne (solo i solo z wokalem) – słowem teoretycznie proste granie, ale na nim łatwo jest wychwycić wszelkie zmiany, jako że to wyborna realizacja Blue Coast Records.

Wsłuchując się w brzmienie instrumentów i głosu dość długo nie potrafiłem wskazać, co sprawia, że brzmienie odbieram jako jeszcze lepsze, bo co do tego nie miałem wątpliwości. Dopiero po dłuższej chwili zdałem sobie sprawę, że teraz największe różnice występują na poziomie mikro, czyli mikrodynamiki i mikrodetali. Rzecz w efekcie, który określiłbym mianem doświetlenia prezentowanej muzyki. Właśnie doświetlenia, a nie rozjaśnienia, pozwalającego na wydobycie jeszcze większej ilości drobnych informacji ukrytych do tej pory w umownym cieniu. Wyraźniej słychać więc było palce poruszające się po strunach gitary, drobne wybrzmienia, ale i szczęk naczyń dobiegający od strony publiczności, czy w pewnym momencie kroków osoby, która gdzieś najwyraźniej niezbyt dyskretnie wychodziła. Bardziej naturalnie zabrzmiały dla mnie flażolety, czy podciągane struny. Wszystko to drobne elementy, na które nie zwraca się większej uwagi słuchając (a nie zajmując się analizą) muzyki, ale przekładające się na jej większy realizm, który świadomie, czy nie, postrzegamy jako bardziej naturalne, przyjazne brzmienie. To z kolei sprawia, że muzyki można słuchać godzinami bez najmniejszych oznak zmęczenia.

Silent Angel Forester F1

Słowem, dodanie drugiego switcha wniosło chyba najmniejszą (dosłownie i w przenośni) poprawę spośród trzech opisanych, ale ciągle zauważalną, na moje ucho wartą kolejnej inwestycji, bo stanowiącą coś w rodzaju kropki nad "i".

Podsumowanie

Sumaryczny koszt trzech urządzeń, czyli dwóch switchów i zasilacza, zaczyna już brzmieć dość poważnie, ale proszę pamiętać, że proponowane przez Silent Angela rozwiązanie ma ten zasadniczy plus, iż można je wprowadzać etapami. Najpierw kupujemy jeden switch Bonn N8 i już poprawa powinna być wyraźnie słyszalna. Później dodajemy zasilacz liniowy Forester F1 i brzmienie systemu znowu się poprawi. W końcu nabywamy drugi N8, by postawić kropkę nad "i". Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, by dokonać jednorazowego zakupu, albo zatrzymać się na dowolnym etapie. Każdy kolejny dodatek do systemu podniesie jakość jego brzmienia o kolejny mniejszy stopień, każdy przybliży Was do wymarzonego brzmienia.

Jeśli używacie źródła do odtwarzania plików muzycznych bądź wideo przez domową sieć lub z internetu, to pierwszym, podstawowym krokiem jest posiadanie klasowego systemu audio, czy AV. Niemniej by wydobyć z niego maksimum możliwości trzeba mu zapewnić sygnał jak najwyższej jakości. Jednym ze sposobów, i to relatywnie niedrogim porównując z konkurencją, jest oferta Silent Angel. Moim zdaniem tego typu upgrade dla systemu odtwarzania plików muzycznych i/lub wideo jest wręcz obowiązkowy, jeśli zależy Wam na jak najwyższej jakości dźwięku i/lub obrazu. Jak zwykle nikogo nie namawiam do uwierzenia mi na słowo – wypożyczcie Bonn N8 (a najlepiej dwa) i Forestera F1 i sami sprawdźcie ich wpływ na Wasze systemy.

Werdykt: Silent Angel Forester F1

  • Jakość dźwięku

  • Jakość / Cena

  • Wykonanie

  • Możliwości

Plusy: Muzyka brzmi prawdziwiej i bardziej angażująco za sprawą większej ilości czytelnych mikroinformacji, a i obraz na telewizorze wygląda żywiej i bardziej szczegółowo.

Minusy: Hmmm... - przy tej cenie? Nie widzę.

Ogółem: Doskonały dowód na to, jak ważne jest zasilanie każdego elementu systemu audio i wideo, w tym także sieciowego switcha.

Ocena ogólna:

PRODUKT
Silent Angel Forester F1
RODZAJ
Zasilacz liniowy 5V
CENA
1.899 zł
WAGA
1,3 kg
WYMIARY (S×W×G)
155×58×115 mm
DYSTRYBUCJA
Audio Atelier
www.audioatelier.pl
NAJWAŻNIEJSZE CECHY
  • Napięcie wejściowe: 230VAC lub 115VAC 50/60Hz (selektor napięcia)
  • Wyjście: podwójne 5V@2A
  • Gniazda wyjściowe: standardowe DC x 2, USB Type-A x 2
  • Wskaźniki LED: status x 2, przekroczenie temperatury x 2