Światowa premiera nowych słuchawek nausznych marki Audeze, LCD-1, miała miejsce w Nowym Jorku podczas AES 2019, zaś polska, czego można było się spodziewać, w trakcie ostatniej edycji AVS. Zainteresowanie tym modelem było ogromne, co jest w pełni zrozumiałe – mamy tu do czynienia z całkiem nowym przedstawicielem serii, która uczyniła z Audeze markę rozpoznawalną w całym audiofilskim środowisku, na dodatek w cenie, która nie wywołuje grymasu bólu i niezadowolenia.
Budowa
LCD-1 to model nauszny o konstrukcji otwartej, wykorzystujący ulubione przez Audeze przetworniki planarne. Oczywiście zastosowano szereg opatentowanych technik inżynieryjnych, na czele z membranami Ultra-thin Uniforce i magnesami Fluxor. Wraz z "jedynkami" po raz pierwszy do uznanej serii LCD zawitały słuchawki składane, a ponadto – wśród modeli nausznych – tak lekkie, bo ważące zaledwie 250 gramów (LCD-2 i LCD3 ważą ponad dwukrotnie więcej, nie wspominając już o LCD-XC).
Niewielka waga wynika z zastosowanych materiałów, przede wszystkim tworzywa. Czarny matowy plastik wygląda nie najgorzej, jest solidny i nie trzeszczy. Metalowy element jest bodaj tylko jeden – to szyna pałąka, dodatkowo wzmocniona tworzywem. Regulacja odbywa się skokowo, z wyczuwalnym oporem. Szkoda, że nie pomyślano o skali w postaci nacięć. Dopełnieniem wymienionych materiałów jest miła w dotyku jagnięca skóra na pałąku i padach z pianki pamięciowej.

Niewielki ciężar, dobrze dobrany nacisk na uszy/głowę, miłe w dotyku materiały – wszystko to razem sprawia, że LCD-1 są bardzo wygodne. Powodów do narzekań nie znajdą nawet osoby noszące okulary.
Bas jest nasycony, dynamiczny, wysmakowany, świetnie wyważony.
W zestawie otrzymujemy certyfikat autentyczności słuchawek w postaci plastikowej karty, solidny futerał na zamek w kształcie półksiężyca, przejściówkę na 6,3mm oraz kabel z dwustronnymi złączami, dzięki któremu LCD-1 zawsze dostarczają prawidłowe informacje dla prawego i lewego kanału. Innymi słowy, nie trzeba się przejmować podłączeniem kabla do słuchawek (kanały nie są na nim w żaden sposób oznaczone), ale rzecz jasna aby wszystko "działało" jak należy, muszla oznaczona jako R musi się znaleźć na prawym uchu, a L – na lewym.

Jakość brzmienia
Choć mały jack na końcu kabla zachęca do podłączenia LCD-1 bezpośrednio do smartfona, to nie jest to najlepszy pomysł. Wykorzystanie mobilnego DAC-a/head-ampa też nie musi zakończyć się sukcesem – w każdym razie DAC Box E mobile Pro-Jecta podłączony do Galaxy S7 nie zdołał uwolnić pełnego potencjału słuchawek Audeze. Dopiero ze Stratosem marki ADL (z przejściówką na 6,3mm) oraz komputerem (Roon) brzmienie nabrało rumieńców i dostało niesamowitego energetycznego "kopa".

Podobnie jak w przypadku innych znanych mi słuchawek Audeze, najważniejsza w brzmieniu LCD-1 jest średnica – bardzo ładnie nasycona, prawidłowo oddająca niuanse barwy wokali, dzięki swojej bezpośredniości zapewniająca wrażenie obecności żywych artystów. Tej części pasma można też przypisać takie określenia, jak naturalność, muzykalność, przezroczystość oraz doskonałą czytelność – miłośnicy wyłapywania dźwięków skrzypiących krzeseł, chrząknięć i szeptów nie będą musieli nadstawiać uszu.
Bas jest nasycony, dynamiczny, wysmakowany, świetnie wyważony. Nie dominuje nad pozostałymi zakresami, nie próbuje epatować nadmuchaną potęgą, ale też nie "gra drugich skrzypiec". Jest i supersolidną podbudową środka, i atrakcją samą w sobie. Szybkość, impulsywność, zrywność, twardość niskich składowych są bez zarzutu, dzięki czemu w brzmieniu LCD-1 nie ma śladu rozwlekłości czy niespójności czasowej.

Jeśli coś podzieli fanów słuchawek, to będzie to chyba góra "jedynek". Z jednej strony wyraźna, energiczna, selektywna, a nawet przenikliwa, mocniej akcentująca sybilanty, a z drugiej – z nieco ograniczoną energią w najwyższym podzakresie, co skutkuje wycofaniem tudzież skróceniem wybrzmień i poczuciem braku pewnego wyrafinowania, finezji. Zdecydowany atak, swoista punktowość i "ciemne tło" (dość szybkie wygaszanie alikwotów) to efekt, który nie każdemu przypadnie do gustu.
Powodem do narzekań z pewnością nie będzie przestrzeń. Brzmienie jest zwarte, ciągłe, a scena ma wyraźne plany; jej głębia i szerokość potrafią zaimponować, nie czuć tu kompresji czy nakładania się na siebie dźwięków z różnych "warstw". Świetnie to wszystko słychać na... filmach. Audeze LCD-1 towarzyszyły mi m.in. podczas kilkugodzinnego seansu z nowym "Wiedźminem" i o ile sam serial Netflixa wzbudził u mnie mieszane uczucia, o tyle muzyka i efekty dźwiękowe okazały się strzałem w dziesiątkę.

Podsumowanie
LCD-1 Audeze to propozycja dla tych, którzy szukają słuchawek niebanalnych i uniwersalnych, o nieprzeciętnej szczegółowości, solidnej dynamice i zróżnicowanym, aktywnym basie.