s-e-r-v-e-r-a-d-s-3

hi-fi

NAD M10

test |
Wzmacniacz strumieniowy - NAD M10 Najlepszy Zakup

Przeczytaj test wzmacniacza strumieniowego NAD M10 i dowiedz się, dlaczego zaskoczyła nas jego funkcjonalność i brzmienie.

Do tej pory w serii Masters niegdyś brytyjskiego, a obecnie kanadyjskiego NAD-a nie było urządzenia all-in-one, na dodatek tak kompaktowego, jak M10. Używając nazewnictwa producenta, jest to "BluOS Streaming Amplifier", czyli wzmacniacz strumieniowy bazujący na platformie BluOS. Szukając powinowactwa z innymi członkami rodziny M, można by powiedzieć, że M10 jest jak gdyby połączeniem odtwarzacza muzycznego M50.2 (acz bez transportu CD i wewnętrznego dysku-magazynu) oraz wzmacniacza mocy M22, rzecz jasna odpowiednio przeskalowanym w dół, ale wykorzystującym szereg rozwiązań, jakie NAD z sukcesem aplikował w swoich topowych urządzeniach.

Efekt jest doprawdy zdumiewający – to niewielkie "pudełko" jest w stanie wygenerować brzmienie, którego skala zupełnie nie pasuje do urządzeń typu "wszystko w jednym". Spośród podobnych rozwiązań innych firm tylko jedno przychodzi mi do głowy jako bezpośredni konkurent M10 – Naim Uniti Atom. Oba te klocki to prawdziwe perełki designu i jednocześnie znakomite komponenty hi-fi, które jednak sporo różni, zarówno pod względem konstrukcyjnym, jak i obsługi, co dla klienta wiedzącego, czego chce, powinno oznaczać łatwiejszy wybór.

Budowa i funkcjonalność

Za design M10 odpowiada firma projektowa DF-ID z Davidem Farrage'em na czele, która zrealizowała już kilka projektów dla NAD, np. słuchawki VISO HP50, głośnik (albo, jak chcą niektórzy, system muzyczny) VISO 1AP czy amplituner VISO 5, a oprócz tego współpracuje z takimi markami, jak PSB i Bluesound. Obudowę sprawiającą wrażenie monolitu wykonano z aluminium i rysoodpornego szkła. Front i górna część z diodowym wskaźnikiem stanu są wolne od jakichkolwiek fizycznych przycisków i manipulatorów, co można odczytać jako wyraźny komunikat, że M10 nie trzeba w ogóle dotykać (do jego obsługi wystarczy aplikacja BluOS).

wzmacniacz NAD M10

To by się nawet zgadzało, aczkolwiek czołówkę niemal w całości wypełnia duży, kolorowy i dotykowy wyświetlacz TFT o bardzo dobrej responsywności. Zobaczymy na nim najważniejsze informacje na temat odtwarzanego pliku – tytuł, nazwę wykonawcy, okładkę, logo bądź ikonkę serwisu muzycznego/aktywnego wejścia, podstawowe przyciski sterowania odtwarzaczem, ustalony poziom głośności (w decybelach lub w postaci procentowej) – albo, jeśli zechcemy, wskaźniki wysterowania VU z wirtualnymi wskazówkami i skalą decybelową. Menu jest bardzo rozbudowane, umożliwia m.in. ustawienie alarmu, sleep timera, trybu wyjścia (Stereo/Lewy/Prawy/Mono), wyrównanie głośności, zaprogramowanie dowolnego pilota, dostosowanie poszczególnych źródeł, regulację tonów itp. itd.

Bez wątpienia do najciekawszych funkcji należy możliwość ustawienia częstotliwości odcięcia dla jednego lub dwóch subwooferów (40–200Hz), a także możliwość odczytania aktualnej temperatury dla każdego kanału (jeśli temperatura lewego lub prawego kanału wzmacniacza osiągnie 91°C, to M10 wyłączy się automatycznie, a na wyświetlaczu pojawi się stosowny komunikat; gdy temperatura spadnie poniżej 80°C, urządzenie włączy się ponownie; typowa temperatura podczas pracy M10 oscyluje wokół 63–64°C). Nie można także pominąć korekcji akustycznej Dirac Live, która poprawia pasmo przenoszenia, jak również odpowiedź impulsową głośników w pomieszczeniu (więcej na ten temat – zob. Warto wiedzieć).

Z tyłu M10 umieszczono gniazdo prądowe w standardzie IEC, pojedyncze solidne gniazda głośnikowe oraz szereg gniazd: wyjście 12V triggera i wejście IR, dwa wejścia analogowe RCA, wyjście pre-out oraz dwa wyjścia dla subwooferów, cyfrowe wejście koaksjalne i optyczne, gniazda HDMI (eARC), LAN i USB-A, przełącznik Bridge Mode oraz przycisk standby.

wzmacniacz NAD M10

We wnętrzu M10, jak łatwo się domyślić, panuje tłok – z prawej i lewej strony umieszczono płytkie radiatory odprowadzające ciepło, zaś elektronikę rozmieszczono na dwóch płytkach w układzie piętrowym. Na dolnej znalazł się moduł Hypex NCore NC122MP (klasa D) zintegrowany z zasilaczem impulsowym, a na górnej układy przetwarzające sygnały, z centralnie umieszczonym procesorem (ukrytym pod radiatorem) taktowanym częstotliwością 1GHz, z rdzeniem Cortex A9. Na płytce cyfrowej znajduje się m.in. scalak Texas Instruments PCM1863 (który najprawdopodobniej odpowiada za regulację głośności), DAC-i ESS Sabre ES9028 i PCM5122, a także wzmacniacze operacyjne OPA2134.

M10 obsługuje pliki PCM o rozdzielczości do 32 bitów/192kHz i jest kompatybilny z MQA (Master Quality Authenticated), czyli standardem strumieniowania w jakości high-res, z którego od dłuższego już czasu korzysta TIDAL (jakość Master jest dostępna dla użytkowników planu TIDAL HiFi). Pliki DSD są automatycznie zamieniane na 24-bitowe FLAC-i (aby odtworzyć taki materiał, w desktopowej aplikacji BluOS Controller należy włączyć DSD Playback; pliki muszą znajdować się albo na dysku komputera, albo w podłączonej do PC pamięci USB). Ponadto M10 oferuje łączność Bluetooth z aptX HD, a wraz z innymi źródłami korzystającymi z systemu BluOS może tworzyć system multiroom (na łatwe grupowanie i synchronizowanie takich urządzeń pozwala aplikacja BluOS).

Jakość dźwięku

Nic dziwnego, że moduły Hypexa NCore cieszą się tak dużą popularnością wśród miłośników DIY – w pewnym sensie wywracają do góry nogami dotychczasowy porządek, w którym klasa AB, z różnymi jej udoskonaleniami i wariacjami, jest "jedynie słuszną". Już teraz NCore i klasa D depczą jej po piętach – tych modułów będzie z pewnością coraz więcej czy to w głośnikach aktywnych, czy samodzielnych wzmacniaczach mocy. I nie chodzi tylko o ich wysoką skuteczność czy niską impedancję wyjściową, ale przede wszystkim o brzmienie.

wzmacniacz NAD M10

Jest ono coraz lepsze, co zauważyli już tacy producenci, jak TEAC czy właśnie NAD. Dość powiedzieć, że M10 w porównaniu z zestawem Moon 600i v2/Auralic Vega G2, kosztującym jakieś pięć razy więcej, wcale nie przepadł z kretesem, czego można by oczekiwać po różnicy w cenie (o różnicy w gabarytach nie wspominając). Oczywiście, to (jeszcze?) nie jest tak dobrze nasycony dźwięk, tak mięsisty i pełny, ale pozostałe jego aspekty – jak dynamika, przejrzystość i rozdzielczość – są niemal hi-endowe i porównywalne ze wspomnianym zestawem odniesienia. A przecież NC122MP wcale nie jest najlepszym tego typu opracowaniem Hypexa.

NAD M10 prezentuje brzmienie o bardzo dobrej równowadze tonalnej, wyjątkowo precyzyjne i klarowne. Jego szybkość i dynamika, o której już wspomniałem, są znakomite. Uwagę zwraca ogólna przezroczystość barw – choć są one stosunkowo skromne, to jednak różnorodne i nasycone – oraz brak podbarwień, wynikiem czego jest dźwięk czysty i bardzo ładnie pokazujący różnorakie niuanse brzmienia. Już w tym aspekcie widać przewagę modułu NCore nad wieloma znanymi mi wzmacniaczami w przedziale do 10 tys. złotych, a do tego dochodzi jeszcze znakomicie kontrolowany bas (tu klasa AB przegrywa w zasadzie przez nokaut) i świetna dynamika w obu skalach.

wzmacniacz NAD M10

Skoro już wspomniałem o basie – jest on wolny od typowych pogrubień i podbarwień, nie ma nic wspólnego z "bułą" dającą wrażenie rozciągnięcia i przepastności, co jednak zwykle oznacza także wyraźne poluzowanie. Dźwięk M10 w tym zakresie jest szybki, czysty, dynamiczny i selektywny. Początkowo może się wydawać, że nieobca jest mu pewna "szczupłość", ale w gruncie rzeczy chodzi o zwartość – jest to wynik bardzo dobrej kontroli, a nie braku nasycenia czy zejścia. Wystarczy posłuchać gitary basowej: krawędzie tego dźwięku są precyzyjne, a szybkość przykładna – tak w dużej mierze brzmi "żywy" instrument. Z kolei stopa perkusyjna z jednej strony jest nasycona i mięsista, a z drugiej uderza szybko i punktowo.

Góra pasma jest delikatna, otwarta i czysta (słowo czystość odmieniane przez każdy przypadek to w tym wypadku konieczność). Barwa sopranów jest jasna, ale z pewnością nie drażni. Wspomniany wyżej zestaw Moon/Auralic charakteryzuje się lepszą swobodą i nasyceniem, ale przepaści na pewno nie ma. Największa różnica daje się zauważyć w średnicy – tu przydałaby się nieco większa saturacja, delikatne podciągnięcie barw, które wzmocniłoby poczucie namacalności i naturalności brzmienia. Mimo to efekt i tak przerasta oczekiwania. Po raz kolejny coś, co wygląda, jakby nie miało prawa dobrze grać, autentycznie daje czadu. Brawo!

Warto wiedzieć

Dirac Live stosuje algorytmy, które niwelują niedoskonałości akustyczne (mody) pomieszczenia. Korekcja dokonywana jest na podstawie wielu pomiarów, do czego wykorzystuje się mikrofon. Punkty pomiarów (kilkanaście) wskazuje aplikacja Dirac Live zainstalowana na urządzeniu mobilnym. Sam pomiar polega na zebraniu odpowiedzi impulsowej sygnału testowego we wskazanych miejscach pokoju odsłuchowego – w ten sposób powstaje "akustyczna mapa pomieszczenia" i zostają wyłapane różnego rodzaju nieprawidłowości natury akustycznej. W praktyce problemem może okazać się mikrofon dołączony do M10 – płaski krążek przypominający mikrofony dodawane do amplitunerów. Aby wyniki pomiarów były dokładne, najlepiej wykorzystać mikrofon umieszczony na statywie.

wzmacniacz NAD M10

Po zakończeniu pomiarów aplikacja wyświetla krzywą odpowiedzi częstotliwościowej dla obu kanałów przed korektą (w kolorze czerwonym i zielonym) oraz skorygowaną krzywą (kolor złoty). Sugerowaną korektę można zapisać, wynik jest automatycznie przesyłany do urządzenia odtwarzającego, w tym wypadku M10, a aplikacja BluOS pozwala porównać "w locie" brzmienie z włączoną/wyłączoną korekcją.

Wynik pomiaru przeprowadzonego podczas testu z mikrofonem dołączonym do M10 i utworzony na jego podstawie "filtr" zadziałał przede wszystkim w zakresie basu, "wyrównując" brzmienie w tej części pasma. Czy korekcja poprawiła brzmienie? Subiektywnie tak, choć z pewnością większa dokładność pomiaru (mikrofon umieszczony na statywie w wolnej przestrzeni pomieszczenia odsłuchowego) przyniosłaby bardziej jednoznaczne rozstrzygnięcie.

Podsumowanie

NAD właśnie udzieliło wszystkim lekcji na temat tego, jak powinno wyglądać nowoczesne hi-fi. M10 sprawia, że ręce same składają się do oklasków.

Werdykt: NAD M10

  • Jakość dźwięku

  • Jakość / Cena

  • Wykonanie

  • Możliwości

Plusy: Fantastyczny wygląd i zaskakująca funkcjonalność (Dirac Live). Brzmienie "wysadzające z kapci" – dynamiczne, czyste i rozdzielcze.

Minusy: Przycisk standby umieszczony z tyłu jest niewygodny. Do pełni szczęścia brakuje gniazda słuchawkowego, Chromecasta, USB-DAC-a i przedwzmacniacza dla gramofonu. Gdyby brzmienie było nieco bardziej nasycone, brzmieniowo M10 byłby wzorem nie tylko w swojej grupie cenowej.

Ogółem: Bez wątpienia to małe pudełko sporo namiesza, nie tylko wśród urządzeń all-in-one.

Ocena ogólna:

PRODUKT
NAD M10
RODZAJ
Wzmacniacz strumieniowy
CENA
12.999 zł
WAGA
5kg
WYMIARY (S×W×G)
215×100×260 mm
DYSTRYBUCJA
Audio Klan
audioklan.pl
NAJWAŻNIEJSZE CECHY
  • Amplifikacja HybridDigital nCore
  • Moc ciągła: 100W przy 8/4Ω
  • Moc dynamiczna: 160W przy 8Ω, 300W przy 4Ω
  • Przetwornik C/A ESS Sabre 384kHz/32bity
  • 1GHz procesor ARM Cortex A9
  • Dirac Live Room Correction
  • Kolorowy wyświetlacz TFT
  • Integracja AirPlay 2
  • Dwukierunkowy Bluetooth Qualcomm aptX HD
  • Zgodność z multiroom BluOS
  • Gigabitowy Ethernet
  • HDMI eARC
  • Wejście USB-A
  • Wejścia liniowe stereo (x2), wejścia cyfrowe (koncentryczne/optyczne)
  • Wyjście przedwzmacniacza, wyjście subwooferowe (x2)
  • Wejście IR, wyjście wyzwalacza 12V
  • Aplikacje dla iOS, Android, Mac OS, Windows, Crestron, Control4, RTI, URC, Elan, Lutron, iPort
  • Szeroki wybór serwisów muzycznych obsługiwanych z poziomu aplikacji, m.in. Amazon, Spotify, Tidal, TuneIn, Napster, Deezer, Qobuz
  • Pobór mocy (standby): 0,5W