s-e-r-v-e-r-a-d-s-3

hi-fi

Ultrasone Go Bluetooth

test |
Słuchawki bezprzewodowy - Ultrasone Go Bluetooth

W naszym teście bezprzewodowe słuchawki Ultrasone Go Bluetooth pokazały bardzo muzykalne, dojrzałe i kulturalne brzmienie. Ponadto pozytywnie zaskoczyła nas ich cena

Słuchawki Ultrasone Go trafiły do sprzedaży w 2015 roku z myślą o odbiorcy masowym, a więc nowym "targecie" dla bawarskiej marki, kojarzonej głównie z "nausznikami" studyjnymi, ekskluzywnymi i drogimi. Jak sama nazwa wskazuje, od samego początku były skierowane do osób prowadzących aktywny tryb życia. Stworzenie modelu typowo budżetowego, opierającego się na "wizytówce" Ultrasone'a, czyli technologii S-Logic (Natural Surround Sound System), z pewnością było wyzwaniem. Ale pomysł wypalił, a firma postanowiła pójść za ciosem i, zgodnie z duchem czasu, przygotowała kolejną wersję modelu Go – bezprzewodową. Tak powstał opisywany tu model Go Bluetooth.

Budowa

Go Bluetooth to konstrukcja nauszna, bardzo zgrabna i kompaktowa, co widać zwłaszcza po złożeniu jej w "rogalik". Do budowy słuchawek wykorzystano głównie plastik (wygląda na trwały), który uzupełniono elementami ze stali (pałąk) i sztuczną skórą (poduszki). Solidność produktu podkreśla bardzo dobra jakość wykonania – nic nie trzeszczy, wszystkie elementy idealnie do siebie pasują, a obsługa przycisków sterujących to sama przyjemność. Nie ma tu żadnych "bajerów" w postaci np. aktywnej redukcji szumu itp., Go Bluetooth to produkt dla osób ceniących sobie minimalizm. Jedynym elementem przyciągającym oko jest charakterystyczne logo wygrawerowane na aluminiowych "plakietkach" naklejonych na muszle od zewnętrznej strony. Noszenie Ultrasone'ów jest całkiem komfortowe, aczkolwiek można by sobie życzyć lepszej stabilności – gwałtowne ruchy głową powodują ich przesuwanie się.

Kluczowa z punktu widzenia obsługi jest lewa muszla, w której znalazły się trzy multifunkcyjne przyciski (główny włącznik/parowanie/odbiór i kończenie połączeń/wybór ostatniego numeru; wybór ścieżek/regulacja głośności), LED-owy wskaźnik, mikrofon oraz gniazdo minijack. Parowanie ze smartfonem czy np. komputerem jest błyskawiczne (warto pamiętać o kodeku aptX zapewniającym lepszą jakość dźwięku – nie zawsze jest on domyślnie włączony w nadajnikach), zaś po wyczerpaniu baterii, która powinna wystarczyć na mniej więcej 20 godzin słuchania, można skorzystać z trybu pasywnego, oferującego równie dobre brzmienie jak w trybie bezprzewodowym.

słuchawki Ultrasone Go Bluetooth

Ultrasone Go Bluetooth mają obudowę zamkniętą i korzystają z 40mm przetworników odtwarzających pasmo od 20Hz do 20kHz. Zastosowano w nich wspomnianą już technikę S-Logic, pasywny system chroniący słuch przed szkodliwym promieniowaniem oraz poszerzający panoramę stereofoniczną, eliminujący dokuczliwe wrażenie "dźwięku w głowie".

Może i są to słuchawki dla odbiorcy masowego, ale przede wszystkim takiego, który doskonale wie, czego chce i nie daje się mamić świecidełkami

Zestaw akcesoriów jest skromny, ale pasuje do ogólnej "minimalistycznej" koncepcji tego modelu – dostajemy tylko materiałowy pokrowiec, kabel z jednoprzyciskowym pilotem i kabel do ładowania baterii: USB-A → minijack. Tak, to nie pomyłka, gniazdo 3,5mm służy także do ładowania i jest to rozwiązanie o niebo lepsze niż niewygodne i zawodne, bo często psujące się złącze micro-USB.

Dalej, Bluetooth!

Jak na model bezprzewodowy, a do tego budżetowy (to oczywiście kwestia umowna, ale w katalogu Ultrasone'a tak to właśnie wygląda), Go Bluetooth prezentują brzmienie bardzo dojrzałe, bo pozbawione efekciarskich fajerwerków, które podczas krótkiego demo mogłyby wywołać "efekt wow", a w dłuższej perspektywie stawałyby się męczące. Szukacie miażdżącego basu i sopranów z wyraźną górką w okolicach 8–10kHz? Cóż, szukajcie dalej. Go Bluetooth to nie ten adres. Może i są to słuchawki dla odbiorcy masowego, ale przede wszystkim takiego, który doskonale wie, czego chce i nie daje się mamić świecidełkami.

słuchawki Ultrasone Go Bluetooth

Każdy zakres pasma opisywanych tu słuchawek jest tego potwierdzeniem, zwłaszcza bas. Bo choć nie jest on szczególnie wyeksponowany, to trudno odmówić mu klasy. Niskie tony są równomierne, pozbawione drażniących rezonansów czy tzw. buczenia, nisko rozciągnięte, dynamiczne i wolne od sztucznego ocieplenia. A mimo to "punkt ciężkości" modelu Go Bluetooth jest delikatnie przesunięty właśnie w stronę niższych częstotliwości. Owszem, bas wydaje się skromniejszy niż w niejednych porównywalnych cenowo, a nawet tańszych słuchawkach (np. MeeAudio Matrix 3, recenzja niebawem), ale wynika to po prostu z tego, że jest on czystszy, mniej zniekształcony. To z kolei sprawia, że frajdę daje odsłuch zarówno tych utworów, które bazują na mięsistości ("Angel" Massive Attack), jak i szybkości ("Luminol" Stevena Wilsona).

Wrażenia monstrualności brzmienia tu może nie ma, ale braku obfitości Ultrasone'om odmówić jednak nie można. To także zasługa gęstej, niemal smolistej średnicy, która podobnie jak góra pasma kulturalnie przetwarza spore ilości detali. Poziom podbarwień jest w tym wypadku na tyle nieistotny, że mijają kolejne nagrania i naprawdę trudno znaleźć jakieś oczywiste przerysowania, które zniechęcałyby do dalszych odsłuchów. Owszem, w porównaniu z opisywanymi na sąsiednich stronach PX-ami marki B&W daje się zauważyć przytłumienie barw, ograniczenie ich kolorytu, w szczególności dotyczy to wyższej średnicy i wysokich częstotliwości. Ale też trudno oczekiwać, żeby słuchawki za niespełna 650zł były w stanie dać złudzenie, że kilka metrów przed nami odzywa się prawdziwy instrument. Swoją drogą z przekazaniem sugestywnej akustyki koncertu Go Bluetooth też nie mają większego problemu. Dotyczy to zwłaszcza tych bardziej kameralnych występów, jak np. "Monday Night Live At The Green Mill Volume 3" Patricii Barber. Kilkakrotnie podczas odsłuchu tego koncertu dałem się nabrać, że odgłosy stukających filiżanek dochodzą z mojej kuchni, a nie głośniczków przy uchu. Nie jest to wcale taka oczywista sprawa, więc akurat ten efekt przypisuję działaniu technologii S-Logic, której zastosowanie oznacza m.in. mniejszy wysiłek dla narządu słuchu (działa przy ciśnieniu akustycznym, które jest o 3–4dB niższe przy identycznym poziomie odbieranej głośności). Wrażenie jest takie, że słuchawki Ultrasone'a budują duży i bliski obraz, swobodny i nasycony detalem, choć ich przekaz trudno nazwać analitycznym. Subiektywnie brakuje tu większego "kopa na dynamice", mocniejszych kontrastów i pełnego otwarcia w górze pasma, ale przejrzystość i rozdzielczość brzmienia jest bardzo dobra, a tzw. muzykalność, której miarą jest choćby to, czy możliwe jest słuchanie bez zmęczenia przez dłuższy czas, po prostu znakomita.

słuchawki Ultrasone Go Bluetooth

Podsumowanie

Testowanie słuchawek Ultrasone Go Bluetooth było czystą przyjemnością. Nie spodziewałem się, że na tym poziomie cenowym można znaleźć tak dojrzałe, kulturalne, nienarzucające się brzmienie. Od dzisiaj polecam ten model każdemu, kto rozgląda się za nierujnującymi kieszeni Bluetoothami.

Werdykt: Ultrasone Go Bluetooth

  • Jakość dźwięku

  • Jakość / Cena

  • Wykonanie

  • Możliwości

Plusy: Wysoka jakość wykonania. Bardzo muzykalne, dojrzałe i kulturalne brzmienie

Minusy: Mogłyby nieco stabilniej leżeć na głowie

Ogółem: Spore zaskoczenie, oczywiście in plus. Niedrogie słuchawki Bluetooth o fantastycznie spójnym brzmieniu

Ocena ogólna:

PRODUKT
Ultrasone Go Bluetooth
RODZAJ
Słuchawki Bluetooth
CENA
639 zł
WAGA
162 g
DYSTRYBUCJA
Audio Center Poland
www.audiocenter.pl
NAJWAŻNIEJSZE CECHY
  • Konstrukcja: zamknięta, nauszna
  • Przetworniki: dynamiczne, 40mm
  • Magnes: NdFeB (neodymowy)
  • Pasmo przenoszenia: 20Hz–20kHz
  • Impedancja: 20Ω
  • SPL: 101dB
  • Technologie: S-Logic Basic
  • Bluetooth: 4.1; profile HFP/A2DP/HSP/AVRCP; odległość 20–30m
  • Kodek audio: aptX
  • Akumulator: do 23 godz. słuchania/rozmów; czas ładowania 2,5 godz.; czas gotowości ok. 350 godz.
  • Akcesoria: materiałowy pokrowiec, kabel audio 3,5mm z jednoprzyciskowym pilotem, kabel do ładowania baterii USB-A→minijack