s-e-r-v-e-r-a-d-s-3

muzyka

Michał Urbaniak - I Jazz Love You

wydarzenie |
niezdefiniowano - Michał Urbaniak - I Jazz Love You

Z okazji winylowej premiery płyty "I Jazz Love You" Michała Urbaniaka, mieliśmy okazję spotkać się z artystą i powspominać... Milesa Davisa!

W tłoczni płyt kompaktowych i winylowych WMfono odbyło się spotkanie z najsłynniejszym polskim jazzmanem Michałem Urbaniakiem. A okazją do tego było wznowienie płyty "I Jazz Love You", również w limitowanej wersji winylowej. Jest to ważny album w dorobku Michała Urbaniaka, o czym opowiedział nam podczas tego spotkania. Nie zabrakło też wspomnień o Milesie Davisie, gdyż za sprawą charakterystycznego brzmienia skrzypiec Urbaniaka, zagrał on na jego płycie "Tutu". Z tego powodu postać Milesa Davisa była przywoływana dość często, a wśród zebranych gości byli także tacy, którzy mieli okazję poznać go osobiście np. Marek Olko – jego głos (jako policjanta) znalazł się na płycie Milesa Davisa "You're under arrest".

Sam Michał Urbaniak wspominał tego artystę tak – "Moja miłość do muzyki Milesa zaczęła się jeszcze w szkole, bo w liceum muzycznym w Łodzi mieliśmy trochę osób zainteresowanych jazzem. Ja byłem szczęściarzem, bo jako pierwszy miałem płytę Louisa Armstronga. A to były takie czasy, że płyta amerykańska kosztowała 3.500zł, a przeciętna pensja wynosiła wtedy 1.500zł. I któregoś razu jeden z kolegów powiedział do mnie, że brat przysłał mu ze Stanów taką dziwną płytę i on nie wie co to jest. Zaproponował żebym jej posłuchał. Ja wziąłem, posłuchałem i powiedziałem – chcesz się zamienić? Natychmiast – odpowiedział. I w taki sposób zostałem posiadaczem płyty Milesa Davisa "Bopping the Blues", pierwszej w jego dorobku artystycznym".

Michał Urbaniak - I Jazz Love You

Urbaniak wspominał także stare czasy i niezwykłe zjawisko jakim był wówczas Jazz Jamboree, na który przybywali najwybitniejsi muzycy z całego świata – "To było dla pasjonatów muzyki wielkie święto, czekało się na to praktycznie przez cały rok - od Jazz Jamboree do Jazz Jamboree. Ale nie tylko my Polacy czekaliśmy na to wydarzenie z utęsknieniem, ale też wielu gości z krajów tzw. zaprzyjaźnionych przyjeżdżało wówczas do Warszawy. Oczywiście ci, którzy mogli, bo pamiętam, że Aleksiej ze Związku Radzieckiego, żalił mi się, że on może tylko raz w roku wyjechać z kraju, czyli jak na przykład pojechał do Pragi, to już w tym samym roku nie mógł być na Jazz Jamboree w Warszawie. To było naprawdę wielkie, wielkie wydarzenie i jedyne okno na świat, jeśli chodzi o muzykę.

Teraz czasy tak się zmieniły, że w zasadzie nie ma dla mnie różnicy czy przebywam w Nowym Jorku czy Warszawie, zwłaszcza jeśli nie wychodzę z domu, no bo wiadomo, że jak wyjdę to jest inne otoczenie. Ale w domu, tu czy tam, mam wszystko tak samo ustawione i skonfigurowane do pracy – komputer, klawisze. Wszędzie czuję się tak samo dobrze, ale najprzyjemniejszy jest przylot do Nowego Jorku i... wylot z Nowego Jorku.

Ostatnio trochę mniej koncertuję, ale za to dużo pracuję. Właśnie szykuję nowy projekt na Bielską Zadymkę gdzie zaproponuję coś oryginalnego i odważnego - śląskie przyśpiewki, Urbanator z amerykańskim raperem i do tego awangardowa kompozytorka muzyki poważnej, która będzie ubarwiała muzykę elektroniczną swoimi bardzo odważnymi kompozycjami".

Michał Urbaniak - I Jazz Love You

Przechodząc jednak do tematu spotkania, czyli płyty "I Jazz Love You", Michał Urbaniak przywołał wydarzenie jeszcze wcześniejsze, które w konsekwencji doprowadziły do powstania tej płyty, a później udziału projekcie Milesa Davisa "Tutu" - "To były piękne czasy. Ja miałem wtedy taki okres, że zakochałem się w pociągach. Miałem dwie skrzynie, klawiaturę, papier nutowy – komputerów wtedy nie było – i sobie jeździłem np. trzy miesiące po Europie.

Za ok 1000 dolarów można wtedy było kupić Europass i podróżować powiedzmy od Sycylii do prawie Bieguna Północnego. Ja odwiedzałem wtedy Paryż, Rzym, Berlin, a koło Göteborga mieliśmy dom letniskowy i tak to sobie wtedy odpoczywałem i pracowałem zarazem. I jak kiedyś jechałem do swoich córek do tego domu letniskowego, to jak pociąg miał dłuższy postój w Hamburgu, wpadłem na taki pomysł żeby nagrać coś z fenomenalnym pianistą Parlanem Horacem, który mimo częściowego paraliżu prawej dłoni (sztywne trzy palce) grał fantastycznie, z niezwykłym wyczuciem, choć bardzo oszczędnie. To taki jeden z moich najukochańszych muzyków, których poznałem w swoim życiu wielu. Jak pomyślałem, tak zrobiłem.

Michał Urbaniak - I Jazz Love You

Jadąc z Hamburga przez Kopenhagę do Szwecji skontaktowałem się z moim znajomym managerem, żeby sprawdził czy w tym czasie Parlan jest w Kopenhadze, a jeśli tak, to żeby koniecznie zorganizował z nim spotkanie. Potem wydarzenia potoczyły się błyskawicznie i gdy dotarłem do stolicy Danii, tam już na mnie czekano i szybciutko zawieziono do studia, gdzie w nieco ponad dwie godziny zrealizowano cały materiał, oczywiście z udziałem Horace'a Parlana. Gdy płyta została wydana to 150 egzemplarzy trafiło do USA - to po prostu śmieszna ilość, jak na tak olbrzymi kraj. Trzeba było zatem mieć dużo szczęścia, żeby ktoś ważny do niej dotarł.

Tą ważną personą był Johnny Carson prowadzący wówczas niezwykle popularny w Stanach Zjednoczonych program telewizyjny "The Tonight Show". Carson będąc w podróży do Kalifornii usłyszał jeden utwór z tej płyty i bardzo spodobało mu się to charakterystyczne dla mnie brzmienie talking violin. Poprosił więc swojego producenta, żeby mnie znalazł. Ten zadzwonił do mnie i zapytał mnie, czy takie brzmienie skrzypiec mogę uzyskać grając na żywo, czy jest to możliwe jedynie w studio przepuszczając dźwięk przez różne urządzenia. Powiedziałem że nie ma problemu i mogę ten dźwięk powtórzyć na żywo. I tak zagrałem w tym popularnym "The Tooning Show", który był powtarzany w TV jeszcze dwa razy a wtedy usłyszał mnie Miles Davis, po czym zaprosił do udziału w sesji nagraniowej płyty "Tutu".

Michał Urbaniak - I Jazz Love You

Wracając do płyty "I Jazz Love You", to słuchając jej po tylu latach, jestem zdziwiony, że jest tak spójna z tym co wtedy nagrałem w Szwecji i w Nowym Jorku, bo to ten sam okres. Zawsze miałem szczęście do świetnych muzyków i na tej płycie zebrałem naprawdę doborowe towarzystwo, gdyż zagrali ze mną: Mike Gerber, Horace Parlan, Kenny Barron, Ron Carter, Kenny Davis oraz Lenny White, Roy Haynes. To była udana płyta, a po jej ukazaniu się wiele razy w różnych zakątkach świata słyszałem - "Nie znam się na jazzie, ale kocham to, co robisz".

Płyta "I Jazz Love You" została pierwotnie wydana 1 stycznia 2004 roku, a jej wznowienie pojawiło się w 2019 roku zarówno na płycie CD, jak i winylu za sprawą tłoczni WMfono, która zorganizowała spotkanie z Michałem Urbaniakiem.