s-e-r-v-e-r-a-d-s-3

muzyka

Jerzy Maksymiuk i Sinfonia Varsovia

wydarzenie |
niezdefiniowano - Jerzy Maksymiuk i Sinfonia Varsovia

Maksymiuk Sinfonia Varsovia to tytuł płyty winylowej wydanej przez Warner Classics

W warszawskim Studio U22, regularnie odbywają się spotkania z artystami reprezentującymi różnorodne gatunki muzyczne. Tym razem gościem specjalnym takiego spotkania był wybitny dyrygent, kompozytor i pianista w jednej osobie – Jerzy Maksymiuk. Okazją do tego była premiera płyty winylowej zatytułowanej "Maksymiuk, Sinfonia Varsovia". Maestro przybył wraz z małżonką Ewą Maksymiuk-Piasecką, a obecni byli także Janusz Marynowski, dyrektor Orkiestry Sinfonia Varsovia, i Piotr Kabaj, dyrektor generalny i prezes zarządu Warner Music Poland. Nad całością czuwała Beata Stylińska z radiowej Dwójki.

Spotkanie odbyło się w ramach Piątków z Nową Muzyką z inicjatywy Związku Producentów Audio Video (ZPAV). Zaproszeni goście, w tym piszący te słowa, mogli wysłuchać nagrań z czarnej płyty "Maksymiuk, Sinfonia Varsovia", gdyż na taki format zdecydowała się wytwórnia.
Rzeczona płyta winylowa zawiera trzy kompozycje – Debussy'ego, Prokofiewa i Strawińskiego – wybrane z wydanego wcześniej (29.01.2016) dwupłytowego CD, który powstał z okazji 80. urodzin Jerzego Maksymiuka. To prezent dla Mistrza z okazji jubileuszu – w ten sposób Orkiestra Sinfonia Varsovia chciała wyrazić mu wdzięczność za kilkadziesiąt lat muzycznej współpracy.
Sam Mistrz w przerwach pomiędzy odsłuchami fragmentów płyty w bardzo ciepłych słowach wyrażał się o tym wydawnictwie, jak również nie szczędził pochwał pod adresem Orkiestry Sinfonia Varsovia, stawiając ją w równym szeregu z najlepszymi orkiestrami na świecie. Był jednak wyraźnie niepocieszony faktem, że tak często przypomina mu się jego wiek. Żartował, że znacznie przyjemniej brzmiałaby ta "osiemdziesiątka", jakby mówić: "rocznica cztery razy dwadzieścia". Jednym tchem wymienił też wybitnych twórców muzyki, którym nie dane było dożyć takiego jubileuszu. Jednak bez względu na cyferki w kalendarzu Maestro wygląda świetnie i bije od niego wręcz młodzieńcza energia, którą mogliśmy podziwiać podczas jego pełnych emocji opowieści o muzyce. A że wiedzę w tym zakresie ma olbrzymią, to raczył nas niezwykle ciekawymi anegdotami, często odchodząc od tematu naszego spotkania. Jedyną osobą, która odważyła się zwrócić Mistrzowi uwagę, była jego żona, która ciągnąc męża za połę marynarki, powiedziała: "Może tak na temat", ale Maestro nie zrażony tym odrzekł: "Ale to jest na temat, o muzyce mówię przecież..." i kontynuował swoje opowieści, w dalszym ciągu przeskakując z tematu na temat. Jednak zebranym gościom najwyraźniej to nie przeszkadzało, wręcz przeciwnie, o czym mogła świadczyć żywiołowa reakcja słuchaczy – raz był to śmiech, gdy Mistrz przytaczał jakieś zabawne dykteryjki, a innym razem brawa. Warto podkreślić, że zachowanie Jerzego Maksymiuka podczas jego prelekcji dalece odbiegało od tego, do czego przyzwyczaili nas poprzedni goście Studia U22. Mistrz siedział na kanapie tylko wówczas, kiedy mówili inni, a gdy tylko przychodziła kolej na niego, zrywał się z tejże kanapy i mówił, stojąc lub przechadzając się po sali, gestykulując przy tym, ale jednocześnie zachowując przez cały czas kontakt wzrokowy ze słuchaczami. Oczywiście nie tylko ekspresja wypowiedzi Jerzego Maksymiuka przykuwała uwagę słuchaczy, ale przede wszystkim treści. Dowiedzieliśmy się mnóstwa ciekawych rzeczy, m.in. o specyfice pracy dyrygenta, o wybitnych kompozytorach, ich dziełach oraz o "pułapkach", jakie czyhają na muzyków w konkretnych utworach i o sposobach radzenia sobie z nimi przez dyrygenta. Mimo poruszania wielu wątków w krótkim czasie Maestro co jakiś czas powracał do tematu głównego, a więc płyty i Orkiestry Sinfonia Varsowia.
Jerzy Maksymiuk i Sinfonia Varsovia
Odniósł się także do wysokiej jakości dźwięku z tejże płyty, który zapewniły urządzenia klasy high-end dostarczone tym razem przez krakowską firmę Nautilus. Nie dziwię się, że dźwięk przypadł do gustu zarówno Jerzemu Maksymiukowi, jak i zebranym gościom, bo sprzęt był doprawdy prima sort. Imponujące kolumny tubowe Avantgarde Acoustic Duo XD wypełniały muzyką całą salę odsłuchową, bez problemu oddając potęgę brzmienia symfoników w skali makro, jak również ukazując mnóstwo drobnych detali. W roli źródła wystąpił równie znamienity sprzęt, wyglądający i grający wspaniale Transrotor Dark Star Silver Shadow w duecie z przedwzmacniaczem Phasemation EA-300. Było tam jeszcze więcej godnych uwagi urządzeń high-end, jak elegancki CD/SACD Accuphase DP-720 czy fantastycznie prezentujący się Ayon Spark Delta – z oczywistych względów nie mogły one wszystkie grać jednocześnie.
Maestro zapytany o jakość dźwięku powiedział: "Na takim sprzęcie i w takim otoczeniu to mogłaby zagrać orkiestra z Żoliborza, a zabrzmiałaby jak chicagowska". Ta wypowiedź wywołała ogólną wesołość zebranych gości, ale komentarz wydawał się jak najbardziej adekwatny do dźwięku, jaki oferowały wspomniane urządzenia. W dalszej części swojego wystąpienia Jerzy Maksymiuk wspomniał jednak, że nie skupia się tak bardzo na jakości brzmienia, a na samej muzyce. Potem rozwijając temat, sypał przykładami jak z rękawa, np. podśpiewując fragmenty konkretnych kompozycji, omawiał potem szczegółowo, jakie niebezpieczeństwa dla muzyków kryją się w tych fragmentach. Dobry dyrygent musi poradzić sobie z tymi wyzwaniami, żeby całość na koncercie zabrzmiała tak, jak należy. Nawet osoby interesujące się muzyką klasyczną rzadko mają możliwość poznać tajniki pracy z orkiestrą i to bezpośrednio od takiego Mistrza. Nie wątpię, że również osoby mające sporadyczny kontakt z muzyką poważną, śledzące co najwyżej w TV noworoczne koncerty Filharmoników Wiedeńskich, znacznie poszerzyły swoją wiedzę w tym temacie.
Mistrz wspomniał także o początkach swojej kariery i o tym, jakimi sposobami dążył do osiągnięcia perfekcji: "Startowałem, gdy większość z Państwa była noworodkami, a żeby wtedy wyjechać za granicę, to sekretarz (partii) powiedział, że poziom wykonawczy musi być co najmniej taki, jak Anglików, żeby wstydu nie było. A przecież w Anglii poziom orkiestry był wysoki. Wobec tego wprowadziłem takie drakońskie zasady, że trzeba było wstawać o godzinie trzeciej w nocy, żeby zagrać Rossiniego. Dlaczego to robiłem? Bo jak człowiek miał zagrać o trzeciej w nocy, będąc jeszcze nie w pełni obudzony i, co najważniejsze, zagrał dobrze, to było pewne, że w dzień zagra po mistrzowsku. Stosowałem więc róże metody, ale cel uświęca środki...".
Jerzy Maksymiuk i Sinfonia Varsovia
O tym jak zrodził się pomysł nagrania takiej płyty, opowiedział Janusz Marynowski, dyrektor Orkiestry Sinfonia Varsovia: "Stwierdziliśmy, że zbliża się jubileusz Mistrza, więc trzeba sprezentować naszemu założycielowi, gdyż to właśnie Maestro stworzył Polską Orkiestrę Kameralną, która w 1984 roku zmieniła się na Sinfonia Varsovia – Polska Orkiestra Kameralna, a więc jest to niejako nasz ojciec, stwórca... zdecydowaliśmy, że najlepszym prezentem będzie nagranie płyty. Na winylu zmieściły się zaledwie trzy utwory wybrane z dwupłytowej wersji CD. A dlaczego akurat te? Wcześniej zapytaliśmy Mistrza, co sam by widział na takiej składance. Maestro powiedział – a może Strawiński, może Debbusy, a może to czy tamto i okazało się, że ta składanka wyszła taka... z bąbelkami. Uznaliśmy, że te utwory najlepiej reprezentują Orkiestrę i najlepiej pokazują jej walory pod batutą najlepszego polskiego dyrygenta i nie tylko polskiego. Maestro jesteś jedyny" – zakończył Janusz Marynowski. Z kolei Jerzy Maksymiuk zrewanżował się komplementami pod adresem Orkiestry: "Ja powoduję, że Orkiestra gra, ale jaka to jest Orkiestra Sinfonia Varsowia! Jeśli np. jutro trzeba wystąpić w Londynie i zagrać IV Symfonię Beethovena, ta Orkiestra dzisiaj jedzie i gra tę IV Symfonię Beethovena, a która orkiestra jest taka? Żadna! Tak że ci Państwo, którzy nagrywali tę płytę, to jest niezwykła orkiestra! A ponieważ jest to polska orkiestra, to często nie uświadamiamy sobie, jaki skarb mamy!".
Na koniec głos zabrał przedstawiciel wytwórni płytowej, a więc Warner Music Poland, który odniósł się m.in. do renesansu płyt winylowych i planów firmy dotyczących tego szlachetnego nośnika muzyki. Piotr Kabaj: "Wzrost sprzedaży płyt winylowych w ostatnich latach jest olbrzymi. W roku 1996 wszyscy myśleli, że to już definitywny koniec tego formatu i nawet linie produkcyjne były wówczas likwidowane. Jednak już w latach dwutysięcznych nastąpiło odrodzenie, początkowo niewielkie, ale z czasem przybierające na sile. Od tamtego czasu globalna sprzedaż płyt winylowych na świecie wzrosła ponad dziesięciokrotnie. W roku 2015 światowa sprzedaż winyli osiągnęła wartość 800 mln dolarów. W naszym przypadku notujemy wzrosty sprzedaży rok do roku o 100 procent. W 2016 roku sprzedaliśmy ok. 80 tys. egzemplarzy płyt winylowych – sam Warner, a to jest ok. 40 procent rynku. Tak duże zainteresowanie czarnymi płytami jest wynikiem pozytywnego snobizmu, bo tak jak rozmawiam z dystrybutorami sprzętu, czyli gramofonów, sprzedają się droższe, te między 6.000–8.000zł, a słabiej sprzedają się tańsze urządzenia w cenach 1.000–1.500zł. Czyli jest to moda głównie wśród hipsterów, którzy mają pieniądze. Nam sprzedaż cały czas wzrasta, co mnie bardzo cieszy. Od kiedy przejęliśmy Polskie Nagrania (2015), staramy się rewitalizować winyle – zdecydowaliśmy się wydać całą kolekcję płyt Polish Jazzu. Ukazało się już 19 płyt z serii Polish Jazz po raz pierwszy na CD i równolegle ukazały się wersje winylowe. Muzykę klasyczną zaczęliśmy wydawać dopiero od niedawna. Stwierdziliśmy, że mało jest u nas wydawanych płyt winylowych tworzonych przez polskich muzyków i że warto to zmienić. Dzięki współpracy z Simfonia Varsovia udało się wydać tę właśnie płytę z Mastro Maksymiukiem, za co jesteśmy wdzięczni. Innym naszym wydawnictwem, z którego jesteśmy dumni, są "Cztery Pory Roku" Nigela Kennedy'ego. Ale wcześniej wszyscy stukali się w głowę i mówili, że to nie ma sensu. A gdy poprosiliśmy Anglików o materiał do produkcji, to nagle z naszego zamówienia na 500 szt. wzrosło to do 5 tys. sztuk na całą Europę. Oczywiście ta płyta najlepiej sprzedawała się w Polsce, bo Nigel Kennedy jest u najbardziej rozpoznawalny i modny.
Jerzy Maksymiuk i Sinfonia Varsovia
Czasami śmiejemy się, że ludzie kupują winyle i wcale ich nie słuchają, ale się tym nie przejmujemy. Sam miałem taką historię, że podarowałem znajomemu kilka winyli, on po powrocie do domu położył je na stole, a dzieci w wieku 5 i 6 lat pytały go, co to takiego. Odpowiedział, że są to płyty do słuchania muzyki. Wielce je to zaintrygowało, a gdy następnego dnia w domu pojawił się gramofon, to dzieciaki urzeczone tym "cudem techniki" słuchały muzyki z płyt, celebrując przekładanie ich z jednej strony na drugą. Okazało się, że odtwarzanie muzyki z płyt to zupełnie inaczej spędzony czas, bo trzeba wstać, podejść do gramofonu, przełożyć krążek na drugą stronę, a nie siedzieć leniwie w fotelu, sterować odtwarzaczem za pomocą pilota. Tak więc zapraszam do kupowania i słuchania naszych płyt, których będziemy wydawać coraz więcej w tej szlachetnej postaci czarnych krążków".
Spotkanie z wybitnym polskim dyrygentem i kompozytorem Jerzym Maksymiukiem zapewne na długo zostanie w naszej pamięci, gdyż jest to postać nietuzinkowa. Mam nadzieję, że dzięki swojej żywotności i witalności Jerzy Maksymiuk jeszcze długo będzie oddawał się swojej muzycznej pasji ku uciesze miłośników talentu Mistrza i zarazem muzyki klasycznej. Usatysfakcjonowani tym spotkaniem powinni być także miłośnicy płyt winylowych, gdyż widać wyraźnie, że znów nadszedł dobry czas dla tego ponad stuletniego formatu, który dzielnie odpiera ataki ze strony plików cyfrowych.
INFO www.sinfoniavarsovia.org