Testowane przeze mnie jakiś czas temu słuchawki dokanałowe szwedzkiej marki JAYS, model q-JAYS, zrobiły na mnie bardzo dobre wrażenie. Jak się okazało, producent do tej pory nie zaproponował nowego flagowca. Pojawiła się tylko wersja jubileuszowa, z nowym skręconym przewodem, ale można ją potraktować jako ciekawostkę, bo wyprodukowano zaledwie 200 takich egzemplarzy.
Zamiast śrubować możliwości i ceny, rozbudowano ofertę "w dół", wprowadzając przystępne cenowo IEM-y o nazwie a-JAYS w kilku wariantach (One i One+, Three, Four+, Five), a także nauszne u-JAYS – przewodowe i bezprzewodowe. W ubiegłym roku ofertę uzupełniono kolejnymi tanimi (w porównaniu z q-JAYS) dokanałówkami a-Six Wireless. Nie dość, że jest to model bezprzewodowy, to jeszcze jeden z najmniejszych na rynku, a jego bateria wytrzymuje cały dzień. W takiej sytuacji aż chce się umyć uszy i przystąpić do odsłuchów.
Budowa i wygląd
Słuchawki a-Six Wireless rzeczywiście są małe. Ale też zbudowane z wysokiej jakości materiałów. W tej cenie można by się raczej spodziewać plastiku, a tu proszę – aluminium. No tak, Skandynawowie mają na tym punkcie hopla, to samo można zresztą powiedzieć o designie. Wystarczy spojrzeć na opakowanie "ejsiksów", które przypomina podwójne digipackowe pudełko na płytę CD, a instrukcja wkładana w tekturową kieszonkę to taki słuchawkowy booklet. Zawartość rozmieszczono wzorowo – w centrum słuchawki, a po bokach i u dołu akcesoria, do których należą cztery pary silikonowych gumek (w sumie jest ich pięć w różnych rozmiarach: XXS, XS, S, M, L) oraz kabelek USB-A/micro-USB.
Takie szczegóły od samego początku miały dla projektantów JAYS duże znaczenie, co czyni ich niejako spadkobiercami zbzikowanego na punkcie detali Steve'a Jobsa (słynna jest anegdota o fabryce Macintosha we Fremont, gdzie kazał przemalować maszyny produkcyjne na jaskrawe kolory jak w ówczesnym logo Apple'a). Wracając do metalu – na obrabiarkach CNC wytoczono z aluminium obudowy dla 6mm przetworników dynamicznych, a następnie korpusy te zamknięto płytkami ze stali nierdzewnej, w których laserem precyzyjnie wykonano siatki otworków pełniących funkcję portów basowych. Takie same dziurki, tworzące heksagon, przepuszczają dźwięk do uszu z drugiej strony. Całość spina płaski, gumowaty w dotyku kabel, który ma tę zaletę, że się nie plącze. Umieszczono na nim trzyprzyciskowy pilot z mikrofonem, w pobliżu słuchawki prawej, oraz, dokładnie pośrodku, plastikowe body, w którym – jak się wydaje – mieści się bateria, a które podczas korzystania ze słuchawek spoczywa na szyi (tzw. neckband, czyli przewód ułożony na karku użytkownika).
Co wiadomo na temat baterii poza tym, że wytrzymuje do 12 godzin? Nic a nic – producent nie podał jej pojemności ani żadnych innych parametrów. Gniazdo do ładowania znajduje się w pilocie, a gumową zaślepkę niech lepiej gęś kopnie, bo jej wkładanie na swoje miejsce może skończyć się napadem szału. Swoją drogą jej odpadnięcie po którymś tam z kolei ładowaniu to tylko kwestia czasu. Panowie projektanci, tu trochę nabroiliście...
Ich przekaz jest przejrzysty, rytmiczny, ma ładnie zaznaczoną głębię, wyraźny jest też kontrast pomiędzy partiami cichszymi a głośniejszymi
À propos pilota – środkowym przyciskiem klikamy raz albo dwa, długo lub krótko, włączając w ten sposób słuchawki, obsługując odtwarzacz i odbierając/kończąc rozmowy telefoniczne. Przyciskami skrajnymi obsługujemy głośność, włączamy asystenta głosowego i sprawdzamy stan naładowania baterii. Wszystko to rozrysowano czytelnie na drugiej, wewnętrznej stronie digipacka.
I jeszcze informacja o możliwych kolorach. Słuchaweczki, z wyjątkiem wersji w całości czarnej, są bicoloured, czyli dwubarwne. Wybieramy melanż szarego ze srebrnym, białego ze srebrnym albo czarnego ze złotym. Pierwszy kolor dotyczy kabla i obudowy baterii, drugi metalowych korpusów i części (plastikowej) pilota.
Jakość brzmienia
Jak to zazwyczaj w przypadku IEM-ów bywa, mieszane uczucia wzbudzi pewnie bas. Nie ma się co czarować, niskie tony nie należą do najmocniejszej strony a-Six Wireless. Ale też nie jest wcale pod tym względem źle – jak na dokanałówki JAYS-y cechują się dobrym rozciągnięciem i całkiem mięsistym dołem. Przyzwoicie wypada też dynamika. Impulsy są solidne i zdecydowane. Nie doświadczymy tu jakichś szczególnie wyśrubowanych osiągnięć i efektów związanych z jej swobodą czy superszybkim tempem tudzież wyjątkowo energicznym, żywym odtwarzaniem. Każdy z tych aspektów jest jednak bardzo solidny, co w efekcie daje brzmienie przekonujące, pozbawione irytujących przypadłości.
Dalej, w sensie wyżej, jest naprawdę dobrze. a-Six-y nie przesadzają z analitycznością, ale też nie ograniczają ilości informacji związanych czy to z akustyką pomieszczenia, czy ilością alikwotów albo np. informacji o barwie takich instrumentów, jak trąbka. Z przyjemnością wysłuchałem na JAYS-ach rzadkiej płyty Tomasza Stańki "Music from Taj Mahal and Karla Caves" (winyl zgrany do plików FLAC). To, że słuchaweczki ładnie pokazały kilkunastosekundowy pogłos w indyjskim mauzoleum, specjalnie mnie nie zdziwiło, ale drugą część tej niesamowitej muzyki nagrano w jaskiniach o odmiennej akustyce, gdzie dźwięk jest już inny, pełniejszy, i tę różnicę wyraźnie było słychać. Podobnie zresztą jak i to, jak Stańko zmieniał w Taj Mahal położenie swojej trąby – w górę, dół i na boki, co rejestrował bodaj jeden tylko mikrofon.
Reasumując, a-Six to słuchawki o brzmieniu stosunkowo pełnym i detalicznym. W ich brzmieniu jest sporo pogłosu, dużo dźwięków towarzyszących grze na instrumentach. Ich przekaz jest przejrzysty, rytmiczny, ma ładnie zaznaczoną głębię, wyraźny jest też kontrast pomiędzy partiami cichszymi a głośniejszymi. Melomani docenią także ich czytelność, obecność dźwięków artykulacyjnych, oddechów wokalistów, szarpnięcia strun itp., a "basogłowi"... No cóż, ci muszą szukać dalej.
Warto wiedzieć
Jedną z kluczowych spraw związanych ze słuchawkami dokanałowymi jest dobranie jak najlepszych nakładek, tj. takich, które jak najefektywniej uszczelnią kanał słuchowy – tylko wtedy można mówić o dźwięku pełnopasmowym, bogatym zwłaszcza w niskie składowe (brak basu jest najczęściej oznaką niewłaściwego uszczelnienia). Osoby, które wcześniej nie miały kontaktu z IEM-ami, powinny również poćwiczyć prawidłowe wkładanie takich słuchawek do uszu.
Podsumowanie
JAYS a-Six charakteryzują się umiarkowanymi podbarwieniami, dobrą i żywą prezentacją większości instrumentów i wokali. Niezła dawka przejrzystości, otwartość, aura naturalnej akustyki nie pozwolą się nudzić. Niezdecydowanym sugeruję wziąć pod uwagę bardzo korzystny stosunek jakości brzmienia do ceny.