s-e-r-v-e-r-a-d-s-3

hi-fi

Klipsch R-24F

test |
Kolumny podłogowe - Klipsch R-24F

Smukłe, niewielkie kolumny podłogowe marki Klipsch są tanie, ale niejednego zaskoczą skalą reprodukowanego dźwięku oraz dynamiką

Wśród kolumn podłogowych z oferty amerykańskiego Klipscha to właśnie model R-24F zajmuje szczególną pozycję, bo otwiera katalog, jest najtańszy i, co najważniejsze, cechuje się najbardziej kompaktową skrzynią. Te elementy sprawiają, że wiele osób może szczególnie zainteresować się właśnie tym modelem, bo wydając niewiele pieniędzy, mają alternatywę dla kolumn przeznaczonych na podstawkę. Wśród fanów dobrego brzmienia jest przecież wiele osób, które nie przepadają za monitorami i chcą dźwięku większego kalibru. A ten najczęściej oferują właśnie wolnostojące konstrukcje. Do takich zespołów głośnikowych należy właśnie testowany Klipsch R-24F, bo przy wysokości niespełna 83cm i szerokości 16,5cm jest jednocześnie jedną z najbardziej smukłych kolumn w katalogu Klipsch Loudspeakers. Docenią to przede wszystkim osoby poszukujące podłogówek, ale mniej przytłaczających i zajmujących znacznie mniej miejsca w pokoju odsłuchowym niż w przypadku większości innych kolumn podłogowych.

Naturalnie R-24F nie należą do tych najbardziej rozwiniętych technologicznie kolumn z oferty amerykańskiego producenta, ale trzeba przyznać, że i tutaj poczyniono wiele kroków, aby brzmienie miało w sobie tak wiele cech rozpoznawalnych dla Klipsch Loudspeakers, a zwłaszcza dla kolumn nowej generacji. R-24F są wysokoefektywnymi konstrukcjami pracującymi w dwudrożnym układzie, osiągającymi skuteczność na poziomie 95dB przy impedancji znamionowej 8 omów. Dzięki tym szczególnym cechom mogą okazać się znakomitym partnerem do współpracy dla wielu budżetowych wzmacniaczy o przeciętnej mocy i wydajności prądowej.

Uniwersalizm R-24F

Te smukłe kolumny podłogowe pracujące w dwudrożnym układzie głośnikowym zostały wyprodukowane przede wszystkim z myślą o pracy w małych i średnich pomieszczeniach. A w takich pokojach zwykle kolumny ustawia się pod ścianą – konstruktorzy nie pominęli tego faktu i tunel systemu bas-refleks ulokowali na przedniej ściance. Dmuchający do przodu bas-refleks sprawia, że R-24F można ustawiać praktycznie w dowolnym miejscu w pokoju (unikałbym jednak rogów) bez ryzyka wystąpienia efektu dudnienia, jaki ma zwykle miejsce, gdy zespoły głośnikowe wyposażone w tunel rezonansowy z wylotem znajdującym się z tyłu ustawimy zbyt blisko ściany za nimi. R-24F są dobrze wykonane jak na swoją cenę i jeśli miałbym je porównać z podobnymi konstrukcjami za zbliżone pieniądze, to w zasadzie nie miałbym się do czego przyczepić.

kolumny hi-fi Klipsch R-24F

Skrzynki zbudowano z płyt MDF, a dzięki stosunkowo niewielkiej głębokości i szerokości są one na tyle sztywne, że zapewniają całkiem przyzwoite warunki do pracy dwóm niewielkim przetwornikom odtwarzającym pasmo średnich i niskich tonów. Do pokrycia wszystkich ścianek, łącznie z frontem, użyto polimerowej czarnej okleiny imitującej szczotkowane aluminium (tę samą okleinę do pokrywania frontów Klipsch stosuje nawet w przypadku znacznie droższych konstrukcji, na przykład serii Reference Premium). Naturalnie w komplecie znalazły się jeszcze maskownice, które można zamocować za pośrednictwem tradycyjnego systemu z bolcami. R-24F wyposażono w trio głośnikowe pracujące w układzie dwudrożnym, na które składa się wysokotonowa aluminiowa kopułka wspomagana przez tubkę Tractrix Horn oraz stożki z membranami IMG (wtopiony grafit). Tubka Tractrix Horn nie jest wprawdzie tą samą hybrydową konstrukcją, jaką Klipsch stosuje w droższych kolumnach serii Reference Premium, ale mimo wszystko widać, że nie jest to też tubka starej generacji, ponieważ wewnętrzne ostre krawędzie zastąpiono łagodniejszymi, łukowatymi, co ma pomóc w eliminacji nadmiernej agresji brzmienia i pomóc w jeszcze szerszym rozpraszaniu fal akustycznych promieniowanych przez aluminiową kopułkę. Tę z kolei zaaplikowano w technologii LTS (rozwiązanie opatentowane przez Klipsch Loudspeakers, znane chociażby z droższych serii) minimalizującej zniekształcenia i kompresję w wyniku pracy kopułki przy maksymalnych poziomach głośności.

Technologia ta nabiera szczególnego znaczenia przy tak niskim podziale częstotliwości, jaki stosują konstruktorzy Klipscha, ponieważ tubowy przetwornik wysokotonowy odtwarza pasmo akustyczne od wartości 1600Hz, a więc wzrasta temperatura cewki – ważne jest więc szybkie odprowadzanie ciepła z cewki, ale też precyzja ruchów membrany samego głośnika podczas pracy przy maksymalnej amplitudzie. Naturalnie trudno dostrzec gołym okiem ruchy kopułowej membrany drgającej z tak wysokimi częstotliwościami, ale w przypadku głośników wysokotonowych jeszcze bardziej liczy się precyzja położenia cewki względem układu magnetycznego oraz nienaganna symetria całego układu niż ma to miejsce w przypadku wooferów z membranami stożkowymi. Precyzyjnie wykonany i zmontowany z poszczególnych elementów głośnik wysokotonowy po prostu lepiej odtwarza zakres wysokich tonów, ponieważ nie zniekształca nadmiernie dźwięku. Wielu producentów stosuje różne rozwiązania, aby poprawić precyzję prowadzenia cewki drgającej względem układu magnetycznego. Z kolei spory nacisk kładziony jest też na samą symetrię kształtu kopułki, co ma gwarantować równomierne rozpraszanie odtwarzanego zakresu wysokich tonów.

Zaskakująca skala brzmienia

Testowane kolumny, tak jak większość budżetowych konstrukcji, mają swoje zalety i wady, ale na szczęście tych pierwszych jest zdecydowanie więcej. Te smukłe i niewysokie podłogowe zespoły głośnikowe w zaskakującym stylu potrafią reprodukować brzmienie, kładąc przede wszystkim nacisk na jego skalę dynamiczną i przestrzeń. Klipsch jak mało które kolumny rwą się do grania i z pewnością już na samym początku odsłuchu mogą zaskoczyć wiele osób skalą reprodukowanego dźwięku. Źródła pozorne, choć nie wskazują na to gabaryty kolumn, kreślone są z takimi rozmiarami, jakbyśmy mieli do czynienia ze znacznie większymi kolumnami podłogowymi. Tymczasem R-24F należą do mniejszych kolumn wolnostojących, ale ich dźwięk, zarówno pod kątem przestrzeni, jak i dynamiki, zyskuje przede wszystkim dzięki wysokiej skuteczności głośników. Bierze się to stąd, że R-24F są bardzo łatwe do wysterowania, a budżetowy tani wzmacniacz, żeby je napędzić, nie musi wysilać się ponad swoje możliwości – w ostatecznym rozrachunku z takiej właśnie kombinacji otrzymujemy czyste, przestrzenne i przede wszystkim dynamiczne brzmienie, pozbawione zniekształceń, bo wzmacniacz pracuje przy niezbyt wysokich mocach. Podczas testu korzystałem między innymi ze wzmacniacza A-9010 marki Onkyo i w tym zestawieniu udało mi się uzyskać bardzo satysfakcjonujące efekty brzmieniowe – dosyć nisko schodzący, ale też swobodnie odtwarzany bas, detaliczną, ale nienarzucającą się górę pasma oraz rzetelny przekaz w środkowej części pasma akustycznego.

głośniki Klipsch R-24F

Klipsch R-24F należą do budżetowych konstrukcji, przez co producent oszczędzał na różnych elementach, ale w ostatecznym rozrachunku wiele też zależy od pomysłowości i strojenia głośników. R-24F nie są tak szczegółowe, jak na przykład droższe zespoły głośnikowe produkowane przez Amerykanów, ale z drugiej strony dzięki aluminiowej kopułce wspomaganej przez tubkę Tractrix Horn brzmienie na tle konkurencji i tak wydaje się być o krok do przodu, zwłaszcza jeśli chodzi o selektywność w zakresie wysokich tonów i ich rozdzielczość. Wydajny przetwornik wysokotonowy brzmi bez wysiłku, swobodnie i, co najważniejsze, nie "wrzeszczy", jak to często ma miejsce wśród najtańszych zespołów głośnikowych. Naturalnie nie ma co tutaj liczyć na tak finezyjny przekaz takich instrumentów, jak klawesyn czy lutnia, jak w przypadku droższych kolumn, na przykład tych ze średniej klasy cenowej. Z drugiej jednak strony słychać, że R-24F mają w sobie potencjał dynamiczny i to im bardzo pomaga we właściwym zróżnicowaniu rytmiki na poziomie mikro. A więc tam, gdzie drobne detale pojawiają się w muzyce, a dla ich rzetelnego przekazu kolumny muszą mieć tę zdolność do swobodnego zaakcentowania wszelkich zmian rytmicznych, nawet w tych fragmentach utworów muzycznych, gdzie pozornie nic ciekawego się nie dzieje lub po prostu mamy do czynienia z najcichszymi fragmentami. Ostatecznie otrzymujmy muzykę pulsującą energią, a o to przecież właśnie chodzi, zwłaszcza osobom preferującym nieco ofensywny i wciągający styl grania. Kiedy odtwarzamy muzykę za pośrednictwem tych kolumn, zawsze coś się dzieje i mamy wrażenie, że każdy dźwięk ma w sobie sporo energii. Smukłe R-24F nieźle radzą sobie z odtworzeniem przestrzeni, nawet kiedy zostaną stosunkowo blisko dosunięte do ściany – pozwala na to tunel bas-refleks ulokowany na przedniej ściance, bo jednocześnie bas nie będzie tak mocno podbity, jak w kolumnach dysponujących tunelem bas-refleks znajdującym się na tylnej ściance. Mimo wszystko fanom rozłożystej i szeroko formowanej stereofonii polecam odsunąć te kolumny od ściany na dystans mniej więcej jednego metra – różnica w odtwarzaniu przestrzeni jest na tyle istotna, że dla wielu osób może okazać się decydująca.

Słuchając "The Look Of Love" Diany Krall w obu ustawieniach – a więc bliżej ściany i nieco dalej, mogłem wyłowić bardzo wiele zmian. Przy ustawieniu bliżej ściany źródła pozorne nabierały nieco masy i cechowały się ciut większymi rozmiarami, ale z drugiej strony R-24F traciły nieco na ostrości. Jednak szybko można to było zmienić, odsuwając nieco kolumny od ściany – stereofonia zyskała na precyzji, poza tym poprawiła się głębia. Źródła pozorne zostały lepiej zróżnicowane w kontekście odległości. Lepiej też wypadł wokal, bo stał się on bardziej wyodrębniony na tle instrumentów towarzyszących. Z drugiej strony R-24F nie należą do kolumn specjalnie faworyzujących pierwszy plan i nie wypychają tak wokalu przed siebie. Ale jeśli polubicie te kolumny i będzie Wam zależało na bardziej wyrazistych wokalach, to zdecydowanie polecam ustawienie z większym dystansem od ściany za nimi, ponieważ poprawi się głębia sceny, a tym samym wokal nie będzie się tak mocno stapiał z instrumentami towarzyszącymi. Stereofonia jest też lepiej ogniskowana, jeśli kolumny skręcimy o kilka stopni do środka tak, aby osie główne promieniowania z tweeterów przecinały się mniej więcej w miejscu odsłuchu. Z drugiej strony miłośnicy szeroko rozstawionych źródeł pozornych powinni ustawić R24F na wprost – tutaj ważną rolę odgrywa tubka Tractrix Horn, ponieważ dzięki niej aluminiowa kopułka jest w stanie w dosyć szerokim zakresie utrzymać w miarę jednorodną charakterystykę przetwarzania. Więc dla poprawnego odtwarzania dźwięku, zwłaszcza pod kątem balansu tonalnego oraz detaliczności w zakresie wysokich tonów, nie jest konieczne i bezwzględne skręcanie kolumn do środka. Chyba że – tak jak wcześniej wspomniałem – ktoś ponad wszystko ceni sobie ostrą i bardziej precyzyjną lokalizację źródeł pozornych. Mimo wszystko kolumny marki Klipsch dzięki tubom Tractrix Horn i tak wydają się mniej czułe na tego typu eksperymenty (odsłuch ze skręconymi o kilka stopni kolumnami lub też na wprost) niż konkurencyjne zespoły głośnikowe.

Na tle innych

Klipsch R-24F w odniesieniu do konkurencyjnych kolumn takich marek, jak JBL, Indiana Line, Taga Harmony czy też Monitor Audio cechują się najwyższą skutecznością i to właśnie dzięki temu okazują się najłatwiejsze do wysterowania, zwłaszcza dla niedrogich wzmacniaczy. Wyższa efektywność oznacza niższe zużycie energii przez wzmacniacz, ponieważ aby uzyskać dosyć wysokie poziomy głośności, nie będzie musiał dostarczać do kolumn Klipscha tak dużych dawek prądu, jak ma to miejsce w przypadku konkurencji. Nawet kolumny JBL Studio 270, mimo że są wyposażone w tubowy przetwornik wysokotonowy, w porównaniu z R-24F osiągają dużo niższą skuteczność, bo 88dB. Z kolei takie konstrukcje, jak Indiana Line Tesi 560, Monitor Audio MR6 czy też Taga Harmony Platinum F-80 osiągają efektywność na poziomie odpowiednio 92, 90 i 91dB, co jest również całkiem niezłym wynikiem. Ale to właśnie Klipsch pod tym względem zachwyca najbardziej i uzyskuje parametry aktualnie nieosiągalne dla konkurencji. Jeśli chodzi o wykonanie, to wszystkie kolumny prezentują podobny poziom, aczkolwiek dzięki sporym różnicom w samej estetyce z pewnością każda z tych konstrukcji znajdzie fanów w zależności od indywidualnych preferencji dotyczących projektu czy też palety kolorystycznej oferowanych winylowych drewnopodobnych oklein.

kolumny głośnikowe Klipsch R-24F

Największe różnice między wymienionymi kolumnami dotyczą brzmienia. Tutaj JBL i Klipsch prezentują szkołę typową dla zespołów głośnikowych wyposażonych w tubowe kopułki wysokotonowe – brzmienie wciąga i angażuje już od pierwszych chwil. Zakres wysokich tonów jest nieskrępowany i mocno otwarty, ale też niezbyt przesadnie eksponowany, dzięki czemu do głosu może dojść nie mniej zrywna średnica i bas (niskie tony zmierzają bardziej w stronę konturowości i szybkości niż głębi, co nie zmienia faktu, że bas w wykonaniu obydwu amerykańskich kolumn potrafi zabrzmieć z pożądaną głębią). Po drugiej stronie barykady stoją włoskie Indiana Line Tesi 560 oferujące relaksujący, nasycony, spokojny i kulturalny dźwięk. Tesi 560 nie będą tak zrywnie odtwarzać muzyki tanecznej czy też rockowej, ale za to takim gatunkom, jak jazz czy klasyka dodadzą nieco więcej finezji – są to zdecydowanie najbardziej miękko i kulturalnie brzmiące zespoły głośnikowe z tego całego towarzystwa. Pomiędzy obydwoma stronami barykady stoją zaś konstrukcje Monitor Audio MR6 i Taga Harmony Platinum F-80 oferujące dosyć jasny zakres wysokich tonów, ale też nisko schodzący bas o największej masie. Ich siła przekazu skupia się głównie na górnym i dolnym skraju pasma oraz rozłożystej i efektownej przestrzeni.

Podsumowanie

R-24F należą do jednych z najmniejszych i najtańszych kolumn podłogowych w ofercie Klipscha, ale mają za to wielkie serce do grania i to jest ich najważniejsza cecha. Za stosunkowo niewielkie pieniądze przyszły użytkownik tych amerykańskich zespołów głośnikowych otrzymuje konstrukcje cechujące się najwyższą efektywnością, co znajduje bezpośrednie przełożenie na walory brzmieniowe. Muzyka odtwarzana za pośrednictwem R-24F brzmi energicznie i jest bogata w detale. Mimo niewielkich rozmiarów skrzynek dwa nisko-średniotonowe woofery radzą sobie całkiem nieźle z odtworzeniem basu – niskie tony reprodukowane są przede wszystkim z naciskiem na tempo, konturowość i szybkość reakcji, aczkolwiek mają też w sobie pożądaną masę, tak niezbędną do utrzymania przeciwwagi dla bogatej góry pasma. To z kolei może sprawić, że wiele osób mając do wyboru podstawkowe konstrukcje za podobne pieniądze, najczęściej cechujące się przeciętną efektywnością, może poważnie przemyśleć zakup R-24F, ponieważ okazują się one doskonałą alternatywą. Testowane kolumny z racji wysokiej efektywności mogą głośno i dynamicznie zagrać z dowolnym budżetowym wzmacniaczem, co dla wielu osób chcących osiągnąć spektakularne zmiany w systemie stereo, jakim dysponują, może okazać się wręcz wybawieniem.

Werdykt: Klipsch R-24F

  • Jakość dźwięku

  • Jakość / Cena

  • Wykonanie

  • Możliwości

Plusy: Obszerny i dynamiczny dźwięk ze sporą ilością detali i solidną basową podstawą. Atrakcyjna cena

Minusy: Ofensywny i bezpośredni styl brzmienia nie każdemu przypadnie do gustu

Ogółem: R-24F należą do najbardziej kompaktowych kolumn wśród podłogowych konstrukcji marki Klipsch, do tego cechują się wysoką efektywnością

Ocena ogólna:

PRODUKT
Klipsch R-24F
RODZAJ
Kolumny podłogowe
CENA
1.100 zł (szt.)
WAGA
11,3 kg (szt.)
WYMIARY
(SxWxG) 165x883x254 mm
DYSTRYBUCJA
E.I.C. Sp. z o.o.
www.klipschloudspeakers.pl
NAJWAŻNIEJSZE CECHY
  • Pasmo przenoszenia: 45Hz–24kHz
  • Skuteczność/impedancja: 95dB/8Ω
  • Moc ciągła: 75W, 300W (szczytowa)
  • 2x114mm głośnik niskotonowy z grafitową membraną IMG
  • Dwudrożna konstrukcja
  • Podział częstotliwości: 1,5kHz
  • 25,4mm aluminiowa kopułka wysokotonowa wyposażona w tubę Tractrix Horn